Liczba postów: 804
Liczba wątków: 10
Dołączył: 05.2005
Długo czekałem na poruszenie tego tematu, aż emocje troszkę opadną
Czy może ktoś z Was uważa, że koncerty na tej trasie mogły wyglądać trochę inaczej? Moim zdaniem brakowało wielu piosenek z Shangri-La. Przede wszystkim 5:15. To dla mnie jeden z najlepszych utworów na tej płycie i w ogóle w twórczości mistrza. Za dużo natomiast było starych przebojów. No może trochę głupio to zabrzmiało, że "za dużo", ale w ramach ok. dwóch godzin koncertu trzeba się jednak z różnych względów mieścić.
Może moje odczucie wynika z tego, że to był nie pierwszy koncert MK na którym byłem. Ale nie tylko; przecież nawet gdybym nie był wcześniej na koncertach, to wszak znam je z płyt koncertowych różnej maści.
A nowa płyta jest przepiękna i po wyjściu ze Spodec'a, czułem pewien niedosyt.
Mogę nawet zaryzykować stwiedzenie, że dla mnie koncert mógłby skłądać się tylko z piosenek z The Ragpickers Dream i Shangri-La plus Telegraph Road, Private Investigations i Wild Theme.
Pozdrawiam wszystkich.
„ten sławny koncert DS z Bazylei” … „zdarlem te tasme do czarno-bialosci....”
Liczba postów: 136
Liczba wątków: 0
Dołączył: 05.2005
Okazuje się, że kazdy ma swoje gusta. Ja z kolei uważam ostatnie płyty za dużo słabsze w porównaniu chociażby z "Golden Heart". Jak szedłem na koncert, obawiałem się, czy nie za bardzo skoncentruje się na tych ostanich dwóch płytach, o których wspominasz. Dla mnie na szczęscie, okazało się, że zagrał głównie starocie. A za nie najbardziej go kocham! Cóż, taki już jestem. Każdy ma swoje guściki. Nie wyobrażałem sobie innego koncertu bez sztandarowych numerów Dire Straits. Po prostu to już jest legenda i chciałem sie w pewien sposób do niej wpisać chociażby wysłuchawszy ich na żywo.
Liczba postów: 757
Liczba wątków: 20
Dołączył: 04.2005
POPIERAM POPRZEDNIKA MUSIAŁO BYĆ SOF, TL, MFN, I BIA
tea
Liczba postów: 146
Liczba wątków: 1
Dołączył: 04.2004
Wydaje mi się że doprawdy trudno było się spodziewać nieobecności żelaznych przebojów. Przecież czymś trzeba ludzi przekonać do przyjścia na koncert. Ile jest w sumie miejsc w Spodecu i na Torwarze? A bilety były (moim skromnym zdaniem) drogie... Jasne, cześć z tych wszystkich ludzi to zagorzali fani, znający solową twórczość Marka, niektórzy nawet to lubią , ale ile procent? Sądzę że ogromna większość zjawiła się tam żeby posłuchać "the voice and guitar of Dire Straits", a nie "Marka Knopflera". Co nie znaczy oczywiście że mi osobiście się taki stan rzeczy podoba.
Ale tak to wygląda właśnie; przeciw "prawom natury" burzyć się niepodobna. Czesto się słyszy że ludzie lubią to co znają i coś w tym chyba jest. Może jakby Mark zagrał jeden kameralny koncert to skupienie się na stosunkowo niedawnej twórczości miałoby większy sens. A tak? Ile z tych wszystkich ludzi obecnych na polskich koncertach wydałoby pieniądze na bilet za dwa lata (tak, wiem, to nic pewnego, ale nadzieję mogę mieć) gdyby nie zagrano SOS, MFN i SFA?
I jeszcze taka uwaga - nie sposób zadowolić w pełni wszystkich, a to, że ja uważam że coś absolutnie powinno zostać zagrane a coś innego zostało zagrane niepotrzebnie, nie jest przecież jakąś prawdą absolutną.
last night i felt like crying
right now i'm sick of living
but i'm going to keep on trying
Liczba postów: 1,453
Liczba wątków: 44
Dołączył: 02.2005
Tym bardziej, ze dla wielu z nas, w tym mnie, byla to pierwsza okazja zobaczyc Marka Live. Nie bylo mi dane byc na koncercie DS, takze ja osobiscie bardzo sie ciesze, ze te cuda (SoS, TR, WOL, MFN, BiA itd.) ktore znam tylko z plyt, moglem zobaczyc i wysluchac na zywo. Uwazam ze Marek swietnie zaplanowal koncert - polaczyl klimaty - ten dawny, typowo rockowy, z tym wspolczesnym, bardziej lagodnym, folkowym. Jak dla mnie - bomba.
You do what you want to
You go your own sweet way...
Liczba postów: 154
Liczba wątków: 2
Dołączył: 05.2005
BET, no własnie!
połaczenie świetne, uważam ze Mark doskonale wyważył stare z nowym.
tak się zatanawiam, coś w tym chyba jest, że jak sie idzie na pierwszy koncert to się marzy żeby usłyszeć swoje najukochańsze perły. Koncert bez Sułtanów?!? BIA? M4N? oj, czułabym niedosyt...powiem szczerze, że na TR już mniej liczyłam, biorąc pod uwagę jakie to arcydzieło.
Mozliwe, że gdyby to był moj "kolejny raz", ghdyby mark grał u nas częściej, chciałabym przede wszystkim usłyszeć nowy materiał, który wbrew początkowemu dystansowi, bardzo mi się podoba.
pozostaje więc liczyć na takie okazje
seeEMILYplay
Liczba postów: 804
Liczba wątków: 10
Dołączył: 05.2005
Cytat:Originally posted by Emilka@Jun 29 2005, 11:41 AM
Mozliwe, że gdyby to był moj "kolejny raz", ghdyby mark grał u nas częściej, chciałabym przede wszystkim usłyszeć nowy materiał, który wbrew początkowemu dystansowi, bardzo mi się podoba.
Szczerze mówiąc, takich reakcji sie spodziewałem. To prawda, że dla mnie też KAŻDY zagrany przez Marka kawałek jest the best i taki koncert zawierający całą jego twórczość chciałbym przeżyć.
Chciałem tylko poznać Wasze odczucia.
Co do cytowanego zdania Emilki, to ja też miałem pewien dystans na początku poznawania nowej płyty. Jednak z przesłuchania na przesłuchanie wciągała mnie coraz bardziej i dziś jest dla mnie jedną z najlepszych.
„ten sławny koncert DS z Bazylei” … „zdarlem te tasme do czarno-bialosci....”
Liczba postów: 9,591
Liczba wątków: 318
Dołączył: 08.2004
To i ja dorzucę swoje 3 grosiki
Uważam, że za mało było ostaniej płyty ale koncert tak był ułożony, że mniej więcej tyle samo utworów Mark zagrał DS i tyle samo ze swojej solowej twórczości. Jednak nie rozgraniczałbym muzyki MK w DS i po DS. Bo przecież wszyscy doskonale wiemy kto jest odpowiedzialnyza za całość
Something's going to happen
To make your whole life better
Your whole life better one day
Gusta i guściki... No szczerze mówiąć byłem na obu koncertach i wyszedłem na skrzydłach i jeszcze mi mało... Chyba każdy to z Was ma. Zagrał to co uważał za słuszne... Zbudował cudowny nastrój, prowadził nas za rękę poprzez Alchemię swojej muzyki. W końcu czy to DS czy to solowe płyty to żadna różnica, ten sam głos ta sama gitara i ten sam klimat... Koncerty były świetne... a brakowało mi każdego utworu, którego nie zagrał... Mógłbym go słuchać bez przerwy na żywo i ciągle byłoby mało...
Może następnym razem zagra znów to samo i będzie super, a może coś innego i też będzie bosko...
Liczba postów: 114
Liczba wątków: 2
Dołączył: 05.2005
Okej. teraz ja zadam pytanie. Co powiecie na nagłośnienie? Moim zdaniem nie było najwyższych lotów. W spodku juz troche przezyłem i bywało lepiej. To moje odczucia. Może to kwestia lokalizacji słuchacza, ale stałem centralnie przed sceną jakieś 15 metrów. Pozdrawiam
Liczba postów: 9,591
Liczba wątków: 318
Dołączył: 08.2004
Ja byłem w pierwszym rzędzie i w Spodku i na Torwarze (gdzie zawsze podobno gorzej slychać). Generalnie nie narzekałem. To chyba tak jest, że będąc na koncercie rockowym chcemy aby było glośno i wręcz ogłuszająco. Myślę, że filozofia koncertów MK jest trochę inna. Chyba nie chodzi o to aby w brzuchu grało. Liczy się klimat i ogólny nastrój. Chociaż powtórze w tym miejscu zasłyszaną opinię, ze podobno perkusja w Spodku była za głośno ustawiona. No dobrze mogłoby byc ciut glośniej Ale nie jest to elemnt którego mi brakowało. Wszystkie instrumenty i samego Marka słyszałem bardzo wyraźnie jednak specem w tej dziedzinie nie jestem
Something's going to happen
To make your whole life better
Your whole life better one day
Liczba postów: 1,324
Liczba wątków: 25
Dołączył: 10.2003
W Sali Kongresowej-10.VI.2001 naglosnienie bylo boskie!!!-co podkreslali nie tylko mega fani MK. Natomiast dla mnie idea tych koncertow Mistrza bylo byc blisko, jak najblizej niego, na wyciagniecie reki... I udalo sie i jestem bardzo szczesliwy. Z tego co mi sie wydaje to przy barierkach slyszelismy "naglosnienie sceniczne" i dla mnie bylo w porzadku i nie oddalbym tych "6 godzin barierkowych w moim zyciu za zadne skarby"
A long time ago came a man on a track...
Liczba postów: 123
Liczba wątków: 0
Dołączył: 05.2005
Naglosnienie nie bylo rewelacyjne - siedzialem wyzej i momentami slychac bylo poglos, takie echo. Na poczatku przeszkadzalo, potem sie zmylo i juz bylo fajnie A same koncerty - coz, ja bym wolal 5.15AM i chocby Back To Tupelo zamiast Listona i Donegana, ale od czasu koncertu polubilem zarowno Song To Sonny, jak i Donegan's Gone. Mnie sie bardzo podobalo, bardziej nawet niz na Deep Purple, trudno powiedziec, czy bardziej niz na Yes
Moje odczucia z Torwaru, nagłośnienie było jak najbardziej w porządku, całość dawała takiego "czadu", że ach...Nic za dużo czy za głośno, przy czym ocena koncertu z tych dalszych miejsc.
Liczba postów: 1,651
Liczba wątków: 16
Dołączył: 01.2005
Cytat:Originally posted by Robson@Jun 29 2005, 12:38 PM
To i ja dorzucę swoje 3 grosiki
Uważam, że za mało było ostaniej płyty ale koncert tak był ułożony, że mniej więcej tyle samo utworów Mark zagrał DS i tyle samo ze swojej solowej twórczości. Jednak nie rozgraniczałbym muzyki MK w DS i po DS. Bo przecież wszyscy doskonale wiemy kto jest odpowiedzialnyza za całość
Coz, anrom, zapewne sie tego spodziewales.... ja podpisuje sie zaraz pod Robsonem. Bardzo lubie Shangri-La i poprzednie solowe plyty MK, ale NIE WYOBRAZAM sobie koncertu bez Sultans, czy innych starych ale jarych hitow. To musialo byc... I tu sie zgadzam z wszystkimi ktorzy widzieli MK po raz pierwszy na zywo!
co do naglosnienia, Pablo, ja tez za zadne skarby nie oddalbym tych kilku "barierkowych godzin" - gitara Maestro prosto z pieca, jeszcze ciepla...
dla mnie osoboscie Torwar byl lepiej naglosniony, bardziej do mnie dotarl. Natomiast tez pamietam ze w 2001 r w Kongresowej naglosnienie bylo jak z bajki... wtedy z reszta wszystko bylo jak z bajki....
...Well He's a big star now but I've been a fan of his for years,
the way he sings and plays guitar still brings me to tears...
Liczba postów: 217
Liczba wątków: 5
Dołączył: 11.2004
Ja siedziałem w spodku trochę z boku i na niektórych piosenkach, tam gdzie było na raz mnóstwo dzięków (np. Speedway...) strasznie umykały mi pojedyńcze solówki czy dźwięki tylko jedna wielka ściana dżwięku waląca po uszach.
ddawid; a ja tam się cieszę że zagrał właśnie te dwa kawałki z nowej płyty, jak dla mnie to jedne z najlepszych, a na pewno najbardziej oryginalne na Shangri-la B)
It's what it is...
Liczba postów: 875
Liczba wątków: 3
Dołączył: 09.2004
W Spodku siedziałem prawie na środku i nie za wysoko. Nagłośnienie uważam za świetne. Zaskoczyło mnie to, że dokładnie było słychać każdą blachę perkusji, o reszcie instrumentów nawet nie wspominam. Faktycznie chwilami było słychać jakieś przesterowania dźwięku, ale bardzo szybko znikały.
Co do muzyki to trudno oczekiwać, że Mark promując płytę będzie grać tylko kawałki z niej. Jak się jest ponad ćwierć wieku na scenie to się już chyba wie co publiczność chce usłyszeć. I sądzę że grubo ponad 90% było zadowolonych z tego co usłyszało.
Liczba postów: 2,419
Liczba wątków: 182
Dołączył: 10.2004
Cytat:Originally posted by tawnuk@Jun 29 2005, 09:01 PM
Ja siedziałem w spodku trochę z boku i na niektórych piosenkach, tam gdzie było na raz mnóstwo dzięków (np. Speedway...) strasznie umykały mi pojedyńcze solówki czy dźwięki tylko jedna wielka ściana dżwięku waląca po uszach.
ddawid; a ja tam się cieszę że zagrał właśnie te dwa kawałki z nowej płyty, jak dla mnie to jedne z najlepszych, a na pewno najbardziej oryginalne na Shangri-la B)
Moim zdaniem tez najelpsze SFSL i DG rzadza
"Come up and feel the sun
A new morning has begun..."
Liczba postów: 93
Liczba wątków: 4
Dołączył: 05.2005
Cytat:Originally posted by BET@Jun 29 2005, 09:32 AM
Tym bardziej, ze dla wielu z nas, w tym mnie, byla to pierwsza okazja zobaczyc Marka Live. Nie bylo mi dane byc na koncercie DS, takze ja osobiscie bardzo sie ciesze, ze te cuda (SoS, TR, WOL, MFN, BiA itd.) ktore znam tylko z plyt, moglem zobaczyc i wysluchac na zywo. Uwazam ze Marek swietnie zaplanowal koncert - polaczyl klimaty - ten dawny, typowo rockowy, z tym wspolczesnym, bardziej lagodnym, folkowym. Jak dla mnie - bomba.
Popieram całkowicie BETa!
Jestem szczeniakiem, te najsłynniejsze utwory DS znałam tylko z płyt i kaset. I cóż z tego, że mogłam je usłyszeć na płytach koncertowych? Piosenka zagrana na koncercie jest jedyna i niepowtarzalna, bardzo się cieszę, że mogłam posłuchać dawnych przebojów... To było niesamowite uczucie: przed wyjazdem do Spodca słuchałam sobie "Shangri-La" i "Dire Straits" [z 99 roku], a chwilę później mogłam to usłyszeć na żywo, widząc Marka. Koncert był wg mnie genialny, nic dodać, nic ująć...
It's a critical solution
And the east coast got the blues
It's a mass of cofusion
Like the lies they sell to you...
Liczba postów: 93
Liczba wątków: 4
Dołączył: 05.2005
Cytat:Originally posted by ddawwidd@Jun 29 2005, 06:48 PM
Naglosnienie nie bylo rewelacyjne - siedzialem wyzej i momentami slychac bylo poglos, takie echo.
ddawidd, ja siedziałam dwa albo trzy rzędy wyżej w sektorze obok [btw widziałam Ciebie i Twojego brata ] i miałam duży problem z wyłapaniem słów, kiedy Mark mówił coś do mikrofonu... Dla mnie to po prostu było takie zlanie... Jedyne, co usłyszałam bez większego wysiłku to "Tea" i "We're gonna try to play Rudiger, said TRY" i kropka. Ale później było już wspaniale
It's a critical solution
And the east coast got the blues
It's a mass of cofusion
Like the lies they sell to you...
|