02.03.2008, 17:57
Z tego co kojarzę to debiutancka płyta Dire Straits rozbrzmiewała w naszym domu od niepamiętnych czasów. Mój ojciec swego czasu był maniakiem DS, a zwłaszcza ich debiutu.
Z tego co pamiętam historia wyglšdała następujšco: starszy brat mojego ojca pływał na zagranicznych promach (notabene akcja rozgrywa się w czasach komuny) i kupił sobie (bodajże w Singapurze) winylka. Ojciec od niego pożyczył tę płytę, przegrał i przez kolejne miesišce i lata "DS" rozbrzmiewało u nas z chromowej (wówczas było to cudo) kasety Maxella (klasyka!.
Co mnie urzekło w "DS"? Mylę, że przede wszystkim surowoć i wierzoć brzmienia. Płyta brzmi "autentycznie". Tak jakby była tworzona bez żadnego stresu i popiechu. Bez oglšdania się na panujšcš modę, bez nacisku na tandetę i nowoczesnš produkcję (w przeciwieństwie do "BIA").
PS. Tak po latach podziwiam mojš matkę, że wytrzymała to wszystko. Mój ojciec był typem słuchacza, że jak co wpadnie mu w ucho do katuje to do obrzydzenia...
Musiała naprawdę go kochać...
Z tego co pamiętam historia wyglšdała następujšco: starszy brat mojego ojca pływał na zagranicznych promach (notabene akcja rozgrywa się w czasach komuny) i kupił sobie (bodajże w Singapurze) winylka. Ojciec od niego pożyczył tę płytę, przegrał i przez kolejne miesišce i lata "DS" rozbrzmiewało u nas z chromowej (wówczas było to cudo) kasety Maxella (klasyka!.
Co mnie urzekło w "DS"? Mylę, że przede wszystkim surowoć i wierzoć brzmienia. Płyta brzmi "autentycznie". Tak jakby była tworzona bez żadnego stresu i popiechu. Bez oglšdania się na panujšcš modę, bez nacisku na tandetę i nowoczesnš produkcję (w przeciwieństwie do "BIA").
PS. Tak po latach podziwiam mojš matkę, że wytrzymała to wszystko. Mój ojciec był typem słuchacza, że jak co wpadnie mu w ucho do katuje to do obrzydzenia...
Musiała naprawdę go kochać...