Robsonie, ja też muszę się przyznać, że teraz kiedy minęło już prawie pół roku od chwili premiery płyty, patrzę na niš zupełnie inaczej niż jeszcze niedawno. KTGC stała się mojš ulubionš płytš Marka. Mogłabym jej słuchać bez końca, ale zawsze zaczynam od "Punish the monkey"
Jedynš piosenkš, za którš nie przepadam (co jednak nie znaczy, że nie słucham - czasem słucham
) jest "Secondary Waltz". Zdecydowanie jeli chodzi o tę piosenkę to wolę wersję nr 1 która znalazła się na bootlegu. Gdyby Mark zapiewał jš bez zmiany linii melodycznej, razem z "Punish the monkey" mielibymy dwie fajne, bardziej rytmiczne piosenki. Przy tej płycie dobrze się relaksuje, zasypia, i myli. Mi również udało się niš zarazić wiele osób, i tak samo jak w Twoim wypadku, ta muzyka odgania ciężkie chmury z nieba. I dla mnie nie bez znaczenia jest fakt, że czekajšc na tę płytę, byłam już fankš Marka Knopflera. Bo emocji zwišzanych z oczekiwaniem nie da się porównać z niczym
Co się ostatnio we wszystkim z Tobš zgadzam
Ale jest jedna rzecz na tej płycie, za którš naprawdę bardzo tęsknie. Powiem krótko: zanim pokochałam głos Marka Knopflera, pokochałam dwięki jego gitary..... gdzie te solówki, Mark, gdzie?!
Mam nadzieję, że gdzie w zanadrzu...
Ja po prostu kocham muzykę gitarowš, i dobieram sobie zespoły wg ich gitarzystów... bo gitara budzi we mnie jakie emocje, których nawet nie jestem w stanie nazwać. Dopiero potem zwracam uwagę na teksty. Tak też było z Markiem: oszalałam na punkcie tego, co wycišga ze swojej gitary. Dopiero póniej urzekl mnie głos, teksty... No i wpadłam jak liwka w kompot. Dlatego choć kocham KTGC - bo tš swojš spokojnociš jest balsamem na duszę - wolę posłuchać Marka "z pazurem". Mój gust muzyczny ukształtował Mark Knopfler, grajšcy na gitarze tak, że aż w rodku wszystko się trzęsło. Dla mnie On będzie przede wszystkim wspaniałym gitarzystš.
Sama widzę jaki kontrast wydobywa się z mojej wypowiedzi:
z jednej strony płytę kocham
z drugiej jednak wcišż jaki niedosyt
Pozdrawiam
PS Choćby nawet za kilka lat Mark nagrał płytę pozbawionš zupełnie dwięków gitary - pobiegnę po niš do sklepu. Bo "miłoć ci wszystko wybaczy".
A na tęsknotę za solówkami lekarstwo jest - przecież zawsze można "wrócić" do tych piosenek starszych... Tylko ze fan ma prawo oczekiwac czegos od artysty. A ze sie nie doczeka? Coz... jeszcze sie taki nie urodzil, co by wszystkim dogodzil
Pytanie: Teledysk do "True love will never fade" - jest.
A co z "Punish the monkey"?
Nie wiem nawet ile razy zmienialam tego posta tak, zeby bylo widac, ze mimo braku solowek i niezmiernej do nich tesknoty - plyta mi sie podoba, no i ze brak solowek nie zmienia moich uczuc do tej muzyki...
Jest ktos kto zrozumial o co mi chodzi? :blink: