05.06.2005, 22:55
Witam
Widzę, że nie będę zbyt oryginalny zgadzając się z tym co napisał BET. Święta prawda. Kiedyś o wielkim piłkarzu, jakim był (obecnie honorowy Prezydent Realu Madryt) Alfredo Di Stefano (niektórzy właśnie jego widzą jako najlepszego w historii) przeczytałem taką opinię: "są piłkarze grający lepiej od niego głową, posiadający lepszy strzał, są szybsi, jest wielu lepszych dryblerów ale żaden z nich nie łączy w sobie tylu wybitnych cech co Alfredo, dlatego to on jest najlepszy". Cytat pochodzi z jakiegoś archwalnego artykułu w Piłce Nożnej, przytoczyłem raczej jego sens niż dokładne słowa. O ile pamiętam o to chodziło.
Myślę, że o Marku można napisać podobnie. Są/byli lepsi gitarzyści (np. Chet Atkins ), wielu lepszych wokalistów (Freddie Mercury, a np. wokal Watersa w ogóle do mnie nie trafia), wybitniejsi kompozytorzy ale Mark jest tylko jeden. Osobiście chyba najbardziej cenię go właśnie jako kompozytora, aranżera i autora tekstów (i jak tutaj zagłosować ). Trudno jest mi wybrać między kompozytorem a "tekściarzem". No bo jak np. odzielić warstwę muzyczną "Why Worry" od pięknego tekstu. Tych tekstów jest cała masa, a spoglądając na jego "filmwy" dorobek nie da się przemilczeć "niemych" albumów, takich jak "Cal" czy "Local Hero".
Mark jest wyjątkowy. Szczególnie jako "zbiór" wymienionych w ankiecie umiejętności i talentów. Ta wyjątkowość jest wyraźna zwłaszcza teraz, kiedy zalewani jesteśmy produktami muzykopodobnymi. I wśrod tego showbiznesowego szaleństwa, którym jesteśmy niejako bombardowani, wspaniały artysta jakim jest pan Knopfler nie może chyba narzekać na brak wiernych fanów. Słuchają go starzy i młodzi, a nie zobaczymy go w reklamie Pepsi czy innego "Biovitalu". Śladowe ilości w radio, jeszcze mniej w TV. Na dodatek ten jego "image". Spokojny, skromy gość w średnim wieku, jakich są miliony. Są ich miliony, lecz pan Mark Knopfler jest tylko jeden.
Instrumentalista - marzy mi się by wydał kiedyś album instrumentalny. Zapewne nie byłaby to muzyka przypominająca jakiś oszałamiający pokaz fajerwerków (na szczęście, bo przerostu formy nad treścią nie lubię) ale wierzę, że byłaby to płyta, której słuchałbym wielokrotnie, bez jakichkolwiek oznak znudzenia.
Przepraszam za wszelkie błędy i samą objętość tego wpisu.
Pozdrawiam
Widzę, że nie będę zbyt oryginalny zgadzając się z tym co napisał BET. Święta prawda. Kiedyś o wielkim piłkarzu, jakim był (obecnie honorowy Prezydent Realu Madryt) Alfredo Di Stefano (niektórzy właśnie jego widzą jako najlepszego w historii) przeczytałem taką opinię: "są piłkarze grający lepiej od niego głową, posiadający lepszy strzał, są szybsi, jest wielu lepszych dryblerów ale żaden z nich nie łączy w sobie tylu wybitnych cech co Alfredo, dlatego to on jest najlepszy". Cytat pochodzi z jakiegoś archwalnego artykułu w Piłce Nożnej, przytoczyłem raczej jego sens niż dokładne słowa. O ile pamiętam o to chodziło.
Myślę, że o Marku można napisać podobnie. Są/byli lepsi gitarzyści (np. Chet Atkins ), wielu lepszych wokalistów (Freddie Mercury, a np. wokal Watersa w ogóle do mnie nie trafia), wybitniejsi kompozytorzy ale Mark jest tylko jeden. Osobiście chyba najbardziej cenię go właśnie jako kompozytora, aranżera i autora tekstów (i jak tutaj zagłosować ). Trudno jest mi wybrać między kompozytorem a "tekściarzem". No bo jak np. odzielić warstwę muzyczną "Why Worry" od pięknego tekstu. Tych tekstów jest cała masa, a spoglądając na jego "filmwy" dorobek nie da się przemilczeć "niemych" albumów, takich jak "Cal" czy "Local Hero".
Mark jest wyjątkowy. Szczególnie jako "zbiór" wymienionych w ankiecie umiejętności i talentów. Ta wyjątkowość jest wyraźna zwłaszcza teraz, kiedy zalewani jesteśmy produktami muzykopodobnymi. I wśrod tego showbiznesowego szaleństwa, którym jesteśmy niejako bombardowani, wspaniały artysta jakim jest pan Knopfler nie może chyba narzekać na brak wiernych fanów. Słuchają go starzy i młodzi, a nie zobaczymy go w reklamie Pepsi czy innego "Biovitalu". Śladowe ilości w radio, jeszcze mniej w TV. Na dodatek ten jego "image". Spokojny, skromy gość w średnim wieku, jakich są miliony. Są ich miliony, lecz pan Mark Knopfler jest tylko jeden.
Instrumentalista - marzy mi się by wydał kiedyś album instrumentalny. Zapewne nie byłaby to muzyka przypominająca jakiś oszałamiający pokaz fajerwerków (na szczęście, bo przerostu formy nad treścią nie lubię) ale wierzę, że byłaby to płyta, której słuchałbym wielokrotnie, bez jakichkolwiek oznak znudzenia.
Przepraszam za wszelkie błędy i samą objętość tego wpisu.
Pozdrawiam