Koncert w Bazylei - byłam wtedy na jakimś zupełnym początku liceum i nie bardzo kojarzyłam jakąkolwiek muzykę poza Scorpionsami i Guns n' Roses wałkowanymi przez mojego brata, no i starym country ojca. Usiadłam do kolacji, ktoś włączył telewizor, pierwsze dźwięki... Zastygłam z widelcem w ręku. Nawet pamiętam, że miałam jeść twarożek z truskawkami - dokończyłam go 2 godziny później. Potem było zbieranie na kolejne kasety, kolekcja wycinków z gazet i książęczek z tłumaczonymi tekstami, a potem skarb - biografia Marka znaleziona w angielskiej bibliotece, gdzie wybrałam się po jakieś proste bajeczki. Odbiłam sobie tę książkę na ksero i uczyłam się z niej wszystkiego - i języka (co drugie słowo sprawdzane w słowniku), i muzyki - czytając o inspiracjach Marka odkryłam Cale'a, Dylana... List do Marka sklecony po angielsku najbardziej niegramatycznie jak się da. Zdjęcia z autografem, znalezione w skrzynce kilka tygodni później. Potem noce zawalane na Trójkę i "Klub pogodnych nut Marka Knopflera" (czy jakoś tak). Płyty odkrywane i przegrywane w Digitalu, wielkiej oficjalnej piratowni. Współlokator mojego kolegi-gitarzysty, który pewnego dnia znikł z jego - i moimi pożyczonymi kasetami (przepadły nagrania "Klubu...", Chet Atkins, Notting Hillbillies, David Knopfler...). Zasypianie z Telegraph Road i Private Investigations w słuchawkach... Koszmarnie upalne wakacyjne noce w słupskim hotelu z Tunnel of Love na rozpływającej się z gorąca taśmie w nierówno chodzącym magnetofonie... Nocna jazda z Kolonii do Warszawy z "Golden Heart" lecącym całą drogę...
Tak naprawdę to od Dire Straits - i tego koncertu - zaczęło się wszystko :)
Liczba postów: 9,591
Liczba wątków: 318
Dołączył: 08.2004
To bardzo romatyczna opowieśc Beithe. I właśnie przypomniałaś mi coś bardzo ważnego: sobotnie poranki w Trójce prowadzone przez największego Sułtana wśrod prezenterów w tym kraju- Leszka Adamczyka i jeszcze jakiś czas temu można go było usłyszeć w Panoramie. On powinien wiedzieć o tym forum i że istniejemy. Podarował nam wiele unikatowej muzyki MK/DS. Jutro spróbuje podać dokładną nazwe tego klubu sympatyków naszego ulubionego gitarzysty jak często podkresłał. Cieszę się, że też tego słuchałaś. Trochę mi tego pozostało na kasetach m.in piękne siostrzyczki z The Judds i "Water Of Love". Cudne czasy...
Something's going to happen
To make your whole life better
Your whole life better one day
Liczba postów: 1,324
Liczba wątków: 25
Dołączył: 10.2003
Fantastycznie
A long time ago came a man on a track...
Liczba postów: 1,354
Liczba wątków: 57
Dołączył: 05.2004
Beithe, witamy serdecznie na Forum i zapraszamy do dalszego tak owocnego udzielania się na forum.
Ładna opowieść. Miło czytać wspomnienia innych, wspomnienia o początkach słuchania DS, i o tym jak to wszystko się zaczęło ...
Pozdrawiam
P.S.
Oczywiście na Zlocie zagościsz?
Liczba postów: 195
Liczba wątków: 7
Dołączył: 05.2005
Witam Cie Beithe bardzo serdecznie. Mój początek z Dire Straits to też koncert w Bazylei... ale Ty miałas lepiej bo akurat miałaś twarożek z truskawkami a ja z tego co pamiętam leżałem chory w łóżku gdy tata puścił mi kasete nagraną parę dni temu. Od razu wyzdrowiałem... I wtedy się zaczęło... A kasetę tę mam do dzisiaj Pozdrawiam Ciebie i wszystkich tu zgromadzonych
<span style=\'font-family:Verdana\'><span style=\'font-size:12pt;line-height:100%\'><span style=\'color:midnightblue\'>Pozdrawiam
Kuba </span></span></span>
Liczba postów: 324
Liczba wątków: 14
Dołączył: 01.2005
Opowiadanie coś pieknego !
Liczba postów: 1,453
Liczba wątków: 44
Dołączył: 02.2005
O tak.....
You do what you want to
You go your own sweet way...
Liczba postów: 1,324
Liczba wątków: 25
Dołączył: 10.2003
Pamietam jak myslalem ze pozabijam członków mojej rodziny, którzy podczas mojej nieobecnosci skasowali mi przypadkiem dokument: "DS w Izraelu" i walkowanie tasmy z Wembley Arena'85 po prostu setki razy, nie bylo dnia zebym tego nie ogladal... i zajechalem tasme do granic mozliwosci, pamietam jaki bylem szczesliwy, kiedy sobie skserowalem ksiazke z tlumaczeniami DS od kumpla z liceum i studiowalem ja dniami i nocami..., tak to było
A long time ago came a man on a track...
Liczba postów: 76
Liczba wątków: 2
Dołączył: 12.2004
Cytat:Originally posted by Robson@May 20 2005, 08:16 PM
sobotnie poranki w Trójce prowadzone przez największego Sułtana wśrod prezenterów w tym kraju- Leszka Adamczyka
Kiedyś pisałem o audycji w Trojce w sobotnie poranki która kończyła się motywem z "Tunnel of love" - to musiała być TA audycja. Robson dzięki...
Beithe - pięknia jest twoja historia, opowiedz coś jeszcze...
there used to be a little school here
where i learned to write my name...
Liczba postów: 875
Liczba wątków: 3
Dołączył: 09.2004
Beithe, urzekła mnie Twoja historia Jeśli piszesz pamiętniki to możesz mi podesłać - przeczytam od deski do deski.
Cytat:Originally posted by grzegorz@May 22 2005, 01:33 PM
Beithe, urzekła mnie Twoja historia Jeśli piszesz pamiętniki to możesz mi podesłać - przeczytam od deski do deski.
kiedyś pisałam ale w czasach odkrycia Dire Straits to już chyba na szczęście nie
Cytat: sobotnie poranki w Trójce prowadzone przez największego Sułtana wśrod prezenterów w tym kraju- Leszka Adamczyka
to były poranki? cóż, widać noce zawalałam na coś innego kojarzy mi się siedzenie ze słuchawkami, żeby nie budzić rodziny
Cytat: Oczywiście na Zlocie zagościsz?
chętnie bardzo, ale jak znam życie to będę coś wiedzieć kilka dni przed
dzięki
Liczba postów: 136
Liczba wątków: 0
Dołączył: 05.2005
Pierwszy styk z Mistrzem? Walk of Live, oczywiście. To takie chwytliwe dla małego chłopaka. A potem juz wiecznie byłem oczarowany Exresso Love. Do dzis zreszta.... :wub:
Liczba postów: 229
Liczba wątków: 7
Dołączył: 05.2005
Przebiłem się przez te pięc stron, więc też coś dorzucę.
Pierwszy kontkat z muzyką Marka wyglądał trochę podobnie jak u pablosana
Byl to kontakt z okładką kasety. Kaseta ta znalazla sie w moim posiadaniu dzięki sporej kolekcji bratowej. Przeglądając jej niemały zbiór kaset (Marka miała trzy ) tytuły, wykonawcy nic mi nie mówiły. Natomiast na tej wybranej kasecie była dość ciekawa grafika. Niebieska z czerwonym kwadratem na środku. Musiała mi się kolorystycznie spodobać bo to co przedstawiała dokładnie, nie wiedziałem do chwili napisania tego postu. Trochę (nawet więcej niże trochę ) mnie to zaskoczyło teraz, w tym sensie że wówczas i przez lat 13 nie zaiteresowałem się co tam jest (było to w 1992r).
No i włożyłem tą kasetę do magentofonu.
Otórz wówczas (obecnie też) lubię jak po spokojnym cześci utworu, utwór się rozrasta
(czytaj dochodzą nowe instrumenty, dają priorytet innym, same się chowając, wchodzi skormna perkusja cykając tylko na talerzu, akcentując co jakiś czas mocniejszym uderzeniem talerza, by pod koniec zagrać już calymi bebnami ). No i znalazł sie tam taki kawałek który przypadł mi do gustu, po spokojnej części kawałku bardzo fajnie dochodzi perkusja.
Później w tym samym zbiorze znalazłem jeszcze dwie kasety. Część pierwsza i druga nagrane na żywo z jakiegoś koncertu. No i był tam utwór który zdecydownie zaważył na tym że wsiąkłem już w niego, że chcem tego wykonawcę słuchać, a był to
"Sultans of swing". Utwór dla mnie mający ponadczasowy wymiar cały czas żyje.
Na koniec tej drugej cześci "Local Hero", rozmowa saxofonu i gitary. Rewelacyjne.
No i chyba na początku (nie mam tych kaset przy sobie) "Once a upon time in the west", ze wspaniałym stałym non stop chodzącym tak samo basem i do tego przygrywki Marka. Ale ten kawalek to dopiero później (tak z 5 lat po 1992r) rozumiałem.
Obecnie jak też gdy czytałem wasze wypowiedzi słuchałem w kołko co? No wałasnie "On every street" z butami na okladce. Czyli to od czego się zaczęło.
poz
pogdan
Liczba postów: 9,591
Liczba wątków: 318
Dołączył: 08.2004
Cytat:Originally posted by pawel+May 22 2005, 11:48 AM--></div><table border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'><tr><td>QUOTE (pawel @ May 22 2005, 11:48 AM)</td></tr><tr><td id='QUOTE'> <!--QuoteBegin-Robson@May 20 2005, 08:16 PM
sobotnie poranki w Trójce prowadzone przez największego Sułtana wśrod prezenterów w tym kraju- Leszka Adamczyka
Kiedyś pisałem o audycji w Trojce w sobotnie poranki która kończyła się motywem z "Tunnel of love" - to musiała być TA audycja. Robson dzięki...
Beithe - pięknia jest twoja historia, opowiedz coś jeszcze... [/b][/quote]
Odszukałem juz trochę przykurzone kasety i ta aud. nazywała się KLUB SYMPATYKÓW POGODNYH NOCY MARKA KNOPFLERA. Tak więc Beithe wszystko się zgadza to było nocami teraz też to sobie przypominam. Ale potem Leszek Adamczyk miał sobotnie poranki i umiejscowił te audycję o godz. 8.30 (kiedyś obudził mnie "You And Your Friend" z On The Night i do dziś nie potrafię słuchać tego fragmentu o innej porze) Jednak zmieniła się nazwa tego klubu- muszę jeszcze poszukać bo nie pamietam dokładnie a byla dluższa, wiązała sie z nazwa nszego krajy tzn. było slowo Rzeczpospolita
Something's going to happen
To make your whole life better
Your whole life better one day
Liczba postów: 93
Liczba wątków: 4
Dołączył: 05.2005
Hmmm... Moja przygoda z Dire Straits i Markiem nie trwa długo, bo zaledwie od 4 lat... Pierwszy raz usłyszałam chyba "Brothers In Arms" i pamiętam, że skręcało mnie na punkcie tego wstępu, yohoho... A potem było "Romeo and Juliet", "Tunnel Of Love" itd. Miłością do Nich zaraził mnie tata, od początku wielki fan
It's a critical solution
And the east coast got the blues
It's a mass of cofusion
Like the lies they sell to you...
Liczba postów: 229
Liczba wątków: 7
Dołączył: 05.2005
Cytat:Originally posted by Robson@May 23 2005, 01:40 PM
kiedyś obudził mnie "You And Your Friend"
(Trochę nie na temat, sorki)
Jak muszę wcześnie wstać to ustawiam sobie kawałek "It Never Rains". (Na początku cicha, później głośniejsza). Nie lubię wcześnie wstawać, ale jak budzi mnie taka muzyka od razu jest lepiej.
poz
pogdan
Liczba postów: 10
Liczba wątków: 0
Dołączył: 05.2005
Dire Straits poznałem dzięki tacie, który był kiedyś ogromnym fanem tego zespołu. Zaczęło się ponad 3 lata, miałem iść w sobotę do szkoły, ale bardzo mi się nie chciało, więc postanowiłem wziąć walkmana. Wtedy tato dał kasetę Money for Nothing i się zaczęlo. Pamiętam zwlaszcza utwory Money for Nothing i Private Investigations. Gdy wracałem do domu, to idąc co chwila przystawałem, słysząc te wspaniałe dźwięki gitary klasycznej, aż tu nagle wchodzi elektryczna z pełnym przesterem - odlot. Ale tak naprawdę to pierwszy utwór, Walk of Life, słyszalem mając może 5 lat (oczywiście nie znałem nazwy utwory ani zespołu, ale te organy strasznie mi się podobały - w przedszkolu słuchałem Jeana Michela Jarre'a, więc lubiłem organki i takie róźne muzyczki). Potem przeszukałem zasoby domowe i odkrylem jeszcze trzy kasety, cztery płyty CD, a nawet Alchemię nagraną na kasetę VHS, tuż po koncercie Tiny Turner. Po obejrzeniu tej kasety razem z tatą kompletnie odleciałem, zwłaszcza w czasie Sułtanów - szok, ni e widziałem jeszcze, żeby ktoś tak grał i wydawał takie dźwięki z gitary.
Liczba postów: 1,613
Liczba wątków: 31
Dołączył: 05.2005
Poczatek lat 80. Teraz mogę tylko wywnioskować , jakie to mogły być utwory DS.Potem dla mnie przełomowy rok 87, na urodziny dostałem kasetę DS, jak w wojsku w sylwestra słuchałem razem z kumplami ( w niedoli) oczy się szkliły. Potem regularnie starałem się szukać DS. Może wydać się śmieszne ale dopiero w połowie lat 90 zrozumiałem kto to MK.Słucham wszystkiego DS i MK a " Local Hero" traktuję jak modlitwę.
Pozdro
Liczba postów: 1,761
Liczba wątków: 71
Dołączył: 11.2004
wrzucam ten temat piętro wyżej na główną stronę bo może ktoś jeszcze coś napiszę. Lubię poczytać Wasze osobiste relacje.
We are the sultans of swing...
Liczba postów: 1,354
Liczba wątków: 57
Dołączył: 05.2004
Jedno z moich wspomnień, jedna z moich pierwszych piosenek MK/DS...
Kiedy byłem małym chłopcem (taki 7-8 letni HOWARDek; pod koniec lat 80.) to pewnego razu gdy byli u nas w domu goście, będąc pod wpływem MUZYKI i ruchów kogoś z opaską na głowie oraz pojawiających się od czasu do czasu na ekranie animowanych obrazków z komputera (chyba byłem świeżo po oglądnięciu tego klipu w TV) ubrałem się prawie tak samo jak ten muzyk...czyli...
miałem jakiś podkoszulek, spodnie, opaskę na zimę na głowie, do tego taką różową gitarę plastikową z odpustu i ścierkę (sic! kuchenną włożoną za spodnie, by wyglądać trochę jak ten rockman! (albo raczej jak ktoś z Dzikiego Zachodu) No i zacząłem się ruszać i grać na tych 3 strunach z plastiku :/
Niestety musiałem swój "występ" szybko zakończyć aby biesiada rodzinna mogła normalnym trybem się dalej toczyć Ale dałem wtedy żaru jak nigdy!
To były czasy...
W sumie nie tak dawno. 15 lat temu?
|