03.10.2006, 17:44
raingod ty nas lepiej zapros na ten zimowy kulig weselny )))
I've got a right to go to work but there's no work here to be found
------------------------
szefu
------------------------
szefu
Moje Felietony, V 6.0 :)
|
03.10.2006, 17:44
raingod ty nas lepiej zapros na ten zimowy kulig weselny )))
I've got a right to go to work but there's no work here to be found
------------------------ szefu
03.10.2006, 19:21
Czytanie tego wštku jest po prostu CUDOWNE!!!
PS. Jak to w moim najbardziej ukochanym kabarecie Potem Darek Kamys w jednym ze skeczy stwierdził: "idę to sobie przemyleć w kšciuku" Ja też jestem TO Pokolenie
A long time ago came a man on a track...
03.10.2006, 22:39
Moim skromnym zdaniem jest jeszcze cały ocean muzyki do napisania i żadna masa krytyczna nigdy się nie przepełni. Cišgle powstajš nowe gatunki i trendy w muzyce ale nie wszystko musi się podobać... Przypomnijcie sobie co mówiło starsze pokolenie gdy powstawał Rock & Roll. Identycznie jest teraz - jeli Wyrosłe na muzyce lat 80 to napewno nie będzie Ci odpowiadał Hip-Hop...Odwieczny konflikt pokoleń.
Co do plagiatów i zapożyczeń to każdy twórca został ukształtowany przez muzykę, którš słuchał w młodoci. Wiele takich przykładów przytaczał Kaczkowski w MiniMaxsie przez ostatnie pół roku. W specjalnym dziale swojej audycji pokazywał na kim wzorował się Presley, Stonsi, Bitelsi i wielu, wielu innych. Muzyka jest jak wielkie koło, które wcišż zatacza kršg i mylę że nigdy się nie zatrzyma...
04.10.2006, 00:35
Masz rację, Macsa. Wielkie koło. Zresztš nie tylko w muzyce odnajdujemy wyrane nawišzania do minionych dekad (wieków?). Cała kultura to twór podlegajšcy nieustannym zmianom, a jednym z aspektów tych zmian jest przywoływanie tego co najlepsze z przeszłoci. Bliższej lub dalszej. W przypadku muzyki - raczej bliższej. I to jest ten pozytywny eklektyzm, o którym wspomniał Koobaa. Ale nic nie poradzę na to, że wokół widzę/słyszę więcej dowodów na bezduszne kopiowanie niż przykładów artystycznego łšczenia starego z nowym. Używajšc jubilerskiej metafory: cišgle kto chce mi wcisnšć szklane paciorki zamiast kamieni szlachetnych.
Ja się naprawdę cieszę, że Wasze postrzeganie dzisiejszej kultury jest inne. Niestety, nie przemawia do mnie Wasz optymizm. Ja kulturę przełomu wieków widzę jako równię pochyłš. Kultura masowa - pozbawiona znamion elitarnoci, zhomogenizowana, zawirusowana przez beztalencia i pazernych wydrwigroszy - coraz bardziej przypomina zupę z brukwi. A ja chciałbym - może niekoniecznie kaczkę glazurowanš miodem i dauphinoise z pomarańczami w sosie z czerwonego wina z różowym pieprzem - ale przynajmniej uczciwego fillet mignon.
04.10.2006, 00:52
Cytat:Originally posted by olaph72+Oct 3 2006, 12:14 PM--></div><table border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'><tr><td>QUOTE (olaph72 @ Oct 3 2006, 12:14 PM)</td></tr><tr><td id='QUOTE'> Evelda, podany przeze mnie przykład nie jest wcale kwestiš odbioru. Podobieństwo JEST, i to zdecydowanie zbyt duże. Z faktami nie można dyskutować. Ale za to "z mšdrym człowiekiem to i pogadać ciekawie", jak napisał Dostojewski. [/b]A może jednak jest, Olaf? Skoro więcej niż jedna osoba próbuje Ci powiedzieć, że nie odebrała tego w taki sposób jak Ty, to może ten 'fakt', o którym się nie dyskutuje, podlega jednak jakiej dyskusji? Oczywicie, że podobieństwa sš i zawsze będš. Jako słuchacz wychwycisz niektóre, jako muzyk wychwyciłby ich znacznie więcej. Naprawdę ocena czy podobieństwo jest zbyt duże to według mnie tylko i wyłšcznie kwestia odbioru, odczucia. Piszesz wczeniej, że nie grasz na żadnym instrumencie. Jako markujšcy gitarzysta powiem Ci, że próbowałem zagrać prawie wszystko co wyszło spod palców MK i bez trudu potrafię wskazać utwory, które oparte sš na takim samym schemacie akordów, nawet aranżacja jest bardzo podobna, szczególnie na pierwszych albumach DS. Chciałe przykłady - proszę bardzo: Lady Writer => Sultans Of Swing Single Handed Sailor => Sultans Of Swing What's The Matter Baby => Sultans Of Swing Telegraph Road => Tunnel Of Love Private Dancer => Love Over Gold Mimo, że Ty wcale nie musisz widzieć w tych utworach nic podobnego, ja widzę analogie. Jednak nie przeszkadzajš mi, wychwytuję je tylko dlatego, że próbowałem je grać i zauważam podobnš strukturę, tonację, etc. Ty za to wychwytujesz rzeczy typu podobna linia melodyczna i od razu kwalifikujesz jako wtórnoć, autoplagiat. Chcę jedynie zwrócić Twojš uwagę, że tych podobieństw jest znacznie więcej i to na bardzo różnych płaszczyznach. Kwestia czy dwie rzeczy sš ZBYT do siebie podobne to naprawdę prywatne odczucie i ocena, a niekoniecznie bezdyskusyjny fakt. Fakt, że zauważasz więcej podobieństw w póżniejszej twórczoci MK a nie widzisz ich w dorobku DS, może najlepiej wytłumaczyć Twojš teoriš o odbieraniu muzyki w wielu młodzieńczym (z którš się zgadzam ). <!--QuoteBegin-Olaph72 Ja kulturę przełomu wieków widzę jako równię pochyłš. Kultura masowa - pozbawiona znamion elitarnoci, zhomogenizowana, zawirusowana przez beztalencia i pazernych wydrwigroszy - coraz bardziej przypomina zupę z brukwi. A ja chciałbym - może niekoniecznie kaczkę glazurowanš miodem i dauphinoise z pomarańczami w sosie z czerwonego wina z różowym pieprzem - ale przynajmniej uczciwego fillet mignon. [/quote] Olaf, my również nie widzimy masowej popkultury przełomu wieków w różowych barwach, jednak jak wspominali moi poprzednicy, staramy się w tym wiecie żyć i szukać dla siebie fascynacji, których przecież na pewno przy odrobinie wysiłku, nie brakuje. W Waszych postach (Twoich i Raingoda) po prostu przebija taki sam dekadentyzm jak w ostatnich felietonach Beksy... "Wszystko jest do bani" , zaraz zaczniecie wymieniać 10 rzeczy dla których warto było żyć i ... pora umierać. O to Wam chodziło? To, że wiat nie jest już taki jaki był, to fakt - ale... I tak warto żyć i cieszyć się każdš chwilš It's hard sometimes - but pretty much it's alright
...Well He's a big star now but I've been a fan of his for years,
the way he sings and plays guitar still brings me to tears...
04.10.2006, 04:47
Jaka urocza połajanka... "My" i "wy". Przyjmujesz na siebie rolę rzecznika grupy rodowiskowej?
Chcesz mi wytršcić oręż z dłoni, ale mimowolnie wkładasz drugi... To co napisałe, chyba wbrew Twoim intencjom tylko potwierdza moje spostrzeżenia (mniej lub bardziej fachowe). Sam dowodzisz, że ta tendencja sięga znacznie dalej w przeszłoć. Kiedy ukazała się "Shangri-La" napisałem w recenzji: "Back To Tupelo brzmi wręcz jak kopia Iron Hand. Wšż zaczyna zjadać swój ogon? Nic podobnego. Po prostu w takim graniu, jakie ostatnio upodobał sobie Mark Knopfler, trudno jeszcze odkryć co nowego, wieżego. Tym bardziej, że artysta woli sięgać wstecz, do muzycznych tradycji niż cigać się z własnym cieniem i próbować na nowo wynaleć proch." Nie cofam tamtych słów. Ale - zrozumcie to wreszcie: nadal dam się pokroić za każdy kawałek muzyki MK.
04.10.2006, 14:40
Cytat:Originally posted by olaph72@Oct 4 2006, 03:47 AMCieszę się, że podoba Ci się połajanka Zapewniam, że wszystko co napisałem było zgodne z moimi intencjami. Dowodzšc, że tendencja ta sięga znacznie dalej w przeszłoć zrobiłem dokładnie to o co mnie wczeniej prosiłe. Chciałem pokazać, że ta 'wtórnoć' którš tak potępiasz nie jest bynajmniej cechš charakterystycznš dla ostatniego okresu twórczoci MK - jak twierdzisz, lecz pojawiała się już dużo wczeniej. pieszę też natychmiast z zapewnieniem, że to zupełnie normalne w muzyce i wcale mnie to nie razi lub przeszkadza. Podobnie jak Ty (i znaczna większoć Nas tutaj zgromadzonych ) ja również kocham kazdy dwięk stworzony przez Mareczka. Cytat:"Po prostu w takim graniu, jakie ostatnio upodobał sobie Mark Knopfler, trudno jeszcze odkryć co nowego, wieżego. Tym bardziej, że artysta woli sięgać wstecz, do muzycznych tradycji niż cigać się z własnym cieniem i próbować na nowo wynaleć proch."Zgadzam się z tym Olaf. Tylko, że ja za każdym razem mimo wszystko odnajduję w Jego płytach co wieżego, co, czego jeszcze nie było.
...Well He's a big star now but I've been a fan of his for years,
the way he sings and plays guitar still brings me to tears...
04.10.2006, 16:27
To była ironia, Kuba... <_<
04.10.2006, 21:20
A ja myslę jaszcze inaczej. Matematyczna "P silnia" wyliczyła niestworzonš iloć kombinacji i konfiguracji na trzynastu dżwiękach gamy, ale poklejenie tych dżwieków to jeszcze nie wszystko. Trzeba chyba wgłębić się w genetykę, a konkretnie w kod DNA. Każdy człowiek posiada swój indywidualny i niepowtarzalny sklad tego kodu, i jeli proporcja kwasu dezoksyrybonukloinowego w stosunku do pozostałych wytworzy w kodzie DNA to co....., to wtedy mówimy o geniuszu tudzież stylu (w tym przypadku muzycznym).
Żadne z nas nie posiada tego własnie DNA, ktore ma Mark, Mark też nie posiada innych i dlatego zawsze kojarzyć sie nam będzie ze stylem, który pokochał i zaakceptował lub odrzucił wiat. Po tylu latach obylimy się z tym stylem i cišgle oczekujemy czego nowego. Wychodzi jednak na to, że apogeum tego stylu był w latach 80-90tych, gdzie Mark solidnie pokazał pazury i podrapał nas do krwi. Dzi natomiast drapie nas delikatnie małym pazurkiem za uszkiem, pytajšc: "Czy to na Was jeszcze działa?" Myle, że Mark to styl w dziedzictwie muzyki. Nie oczekujmy od niego przeobrażeń genetycznych - natury nie da się zmienić, chyba że silikonowe piersi, ale to będzie sztucznoć, którš Wy rasowi słuchacze od razu wychwycicie. Andrzej - genetyk, drapišcy sie pazurkiem po głowie.
We are the sultans of swing...
05.10.2006, 03:58
Paradoks polega na tym, że ja wcale nie chcę, żeby MK się zmieniał i mnie zaskakiwał. Chcę MK takiego, jakiego znam i lubię. W 1987 roku zaskoczył mnie cieżkš dwiękowš do "The Princess Bride", a potem do "Last Exit...". Chwilę trwało, zanim się do obu płyt przyzwyczaiłem, a pokochałem dopiero po obejrzeniu filmów. Ale z czasem coraz trudniej przychodzi mi zasymilować niespodzianki, których model odbiega od - mówišc umownie, wzorca utrwalonego w latach 80-tych.
Ostatnim wydawnictwem płytowym, które zaskoczyło mnie (baaaardzo) pozytywnie było "How To Dismantle An Atomic Bomb" U2. Płyta ta mnie oczarowała. Nie znam się na gamach, schematach akordów i tym podobnych szczegółach "anatomicznych" piosenek, i być może okaże się, że przeczę sam sobie, bo album U2 pełen jest odwołań do przeszłoci. Możecie mnie zatem ukamienować. Alea iacta est.
05.10.2006, 14:27
Olaf ostatnia płyta U2 ukazała się bodajże w padzierniku 2004 roku. Naprawdę od tego czasu żadna inna Cię nie oczarowała? Aż trudno mi w to uwierzyć.
Something's going to happen
To make your whole life better Your whole life better one day
05.10.2006, 14:34
Cytat:Originally posted by olaph72+Oct 5 2006, 02:58 AM--></div><table border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'><tr><td>QUOTE (olaph72 @ Oct 5 2006, 02:58 AM)</td></tr><tr><td id='QUOTE'> Paradoks polega na tym, że ja wcale nie chcę, żeby MK się zmieniał i mnie zaskakiwał. Chcę MK takiego, jakiego znam i lubię. [/b]Faktycznie jest to paradoks, bo jednoczenie piętnujesz wszelkš wtórnoć. Ciężko jest tworzyć co nowego cały czas kręcšc się w tym samym sosie (wzorcu)... <!--QuoteBegin-Olaph72 Nie znam się na gamach, schematach akordów i tym podobnych szczegółach "anatomicznych" piosenek, i być może okaże się, że przeczę sam sobie, bo album U2 pełen jest odwołań do przeszłoci. Możecie mnie zatem ukamienować. Alea iacta est. [/quote] Tak jak wczeniej nie wyczułem ironii, tak tutaj owszem, widzę jš
...Well He's a big star now but I've been a fan of his for years,
the way he sings and plays guitar still brings me to tears...
05.10.2006, 15:05
No to znowu chybiłe, Kuba.
Robson >> Jest dokładnie tak jak napisałem.
05.10.2006, 18:49
Czytam z ogromnym zainteresowaniem tę dyskusję, i wydaje mi się, cały problem stanowi tu zetknięcie się dwu postaw: krytyka i fana. Jest tysišce ludzi, którzy znajš muzykę Marka i nie odnajdujš w niej nic dla siebie. Nie sš muzycznymi dyletantami, słuchajš innych twórców. Majš fachowe wykształcenie, sš objektywni i szczerzy w swoich sšdach. To postawa krytyka.
Kto inny nie potrafi podejć do tej muzyki poprzez Mędrca szkiełko i oko : kupi więc każdš nowš płytę MK, (niezależnie od recenzji), i jej pierwszemu przesłuchaniu towarzyszyć będzie już na starcie życzliwa ciekawoć, kredyt zaufania nie do porównania z żadnym innym wykonawcš. Podobne brzmienie, czy powrót do dawniejszego pomysłu u t e g o muzyka nie będzie męczył, napewno nie zostanie pejoratywnie okrelony autoplagiatem. I takie podejcie Fana wpływa na brak pewnej neutralnoci sšdu (sam muszę to przyznać). Wydaje mi się, że w każdym z nas drzemie postawa takiego krytyka i fana. I czasem, w zależnoci od okolicznoci, sprowokowana nadmiarem landrynkowatoci czy też powodowana silnym rozczarowaniem nowš, długo oczekiwanš płytš, jedna z tych postaw staje się bardziej widoczna. Takie napięcie jak się okazuje może być bardzo ożywcze (dla fana i krytyka i czytelników) ale taki poziom dyskusji może mieć tylko miejsce na forum MK.
05.10.2006, 21:26
Ludzie.....jestescie niesamowici
You do what you want to
You go your own sweet way...
06.10.2006, 03:47
Cytat:Originally posted by olaph72@Oct 5 2006, 02:05 PMNo to mi ulżyło. Dziadek, bardzo do mnie trafia to, co napisałe. Ja również widzę u siebie te walczšce ze sobš dwie postawy. Nie jestem bezkrytyczny wobec twórczoci MK, ale też nigdy nie użyję zbyt mocnych słów by go krytykować. The way he sings and plays guitar still brings me to tears...
...Well He's a big star now but I've been a fan of his for years,
the way he sings and plays guitar still brings me to tears...
06.10.2006, 14:51
Jestem przekonany, że ta wewnętrzna walka toczy się w duszy niemal każdego z nas. Pamiętajšc, że to co najwspanialsze w sztuce rodziło się włanie poprzez cieranie się (czasem nawet skrajnych) poglšdów, osšdów i dšżeń, nie możemy tych zmagań oceniać pejoratywnie. Wzbogacajš one nie tylko twórcę, ale i - co dla nas istotniejsze, także odbiorcę.
Jak już sygnalizowałem, odbieram muzykę (nie tylko MK) na kilku płaszczyznach - analitycznej (na miarę mojej skromnej wiedzy muzycznej), estetycznej, ale także emocjonalnej (momentami, mam wrażenie, wręcz pozazmysłowej). Twórczociš MK ekscytuję się od ponad dwudziestu lat. Jestem fanem, bez wštpienia. Czy krytykiem? Wolę nazywać siebie recenzentem - na prywatny i publiczny użytek. Ale niezależnie, która postawa będzie w danej chwili brała górę, zawsze będę czekał z niecierpliwociš na nowe płyty Mistrza i chylił czoła przed jego talentem. Cytat:Originally posted by koobaaKuba, a co z "Four In A Row"?
06.10.2006, 15:21
Four In A Row traktuję jako wybryk i to bardziej ze strony Guya Fletcher'a niż Marka. Ten numer byłby całkiem fajnym folkowym kawałkiem gdyby nie ta dyskotekowa aranżacja (sample techno to pomysł Guy'a, dziwię się, że Mark na to przystał). Tak więc - kompozycja wietna, ale moim zdaniem o wiele lepiej sprawdziłaby się w tradycyjnej aranżacji.
...Well He's a big star now but I've been a fan of his for years,
the way he sings and plays guitar still brings me to tears...
06.10.2006, 15:27
Kiedy uslyszałem takie zdanie, że w dorobku DS jeli już zdarzały sie utwory słabe to nigdy niedopracowane. Chyba z takš opiniš się mogę zgodzić. Tylko że we mnie coraz mniej obiektywnej krytyki jeli chodzi o MK. Po prostu mam Niego slaboć i to dużš. Ale nie narzekam dobrze mi z tym. Generalnie obiektywizmu mi nie brakuje tylko Mark to zupełnia inna bajka
Something's going to happen
To make your whole life better Your whole life better one day
06.10.2006, 15:36
A jednak...
|
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|