Liczba postów: 9,591
Liczba wątków: 318
Dołączył: 08.2004
Ostatnio należałoby dodać
A mianowicie koncertu sprzed czterech lat w Beaulieu Mark Knopfler And Friends. Po prostu cudo! Był 28 lipca 2002 roku. Piękny pałacyk a nieopodal scena na której jak za starych dobrych lat Mark, John I. Chris White a także Steve Philips i Brendan Crocker z TNH. Atmosfera podczas koncertu icie sielska żeby nie powiedzieć piknikowa. Np. podczas Quality Shoe kto w górze pomachuje butem Mark sie umiecha i w ogóle jest w wymienitym homorze, dostępny i taki bardzo naturalny. A muzyka? Jak zwykle na najwyżyszym poziomie chociaż "zapodana" na luzie i przy pełnej swobodzie. A co zagrali?
1. Calling Elvis
2. Run me down
3. Your own sweet way
4. Railroad worksong
5. Are we in trouble now
6. Quality shoe
7. Hobo's lullaby
8. Can't be satisfied
9. Feel like going home
10. Setting me up
11. Walk of life
12. What it is
13. Romeo and Juliet
14. Sultans of swing
15. Your latest trick
16. Why aye man
17. Money for nothing
18. Brothers in arms
19. So far away
20. Going home (Local Hero)
Czyż to nie piekne, że znamy tę muzykę niemal na pamięć a wcišz jestesmy pod wrazeniem? Macie tak samo?
Something's going to happen
To make your whole life better
Your whole life better one day
Liczba postów: 1,761
Liczba wątków: 71
Dołączył: 11.2004
Niestety Robsonie nie mam "to samo", ponieważ nie widziałem tego koncertu. Ale na samš myl cieknie mi lina. Nie pozwól mi się dłużej dławić z ciekawoci cóż to za cudo i jak możesz wrzuć to na ftp lub jeszcze inaczej zabierz ta płytkę do Sopotu, w tym jednš tylko dla mnie.
Robsonie - rozbujałe majš wyobraznię i nie wiem czy dam radę wytrzymać do 12 sierpnia w Sopocie. No dobra, jadę do Opola.
We are the sultans of swing...
Liczba postów: 1,453
Liczba wątków: 44
Dołączył: 02.2005
Mam ten jak koncert, jak i jego blizniaka w Shepherd's Bush Empire...i tak. Tak Robsonie, mam tak samo Po prostu zwykli, skromni ludzie bawiacy sie muzyka.
You do what you want to
You go your own sweet way...
Liczba postów: 578
Liczba wątków: 6
Dołączył: 01.2005
Andrzeju... bliżej masz do Szczecina, ja też to mam
Sometimes you`re the windshield...
Sometimes you`re the bug...
Liczba postów: 786
Liczba wątków: 22
Dołączył: 11.2004
piękna sprawa, chociaż jakby pięknie było żeby Mark udostępnił to ze swojej profesjonalnie nagranej kopii (jelimnie pamięć nie myli fragmenty tego koncertu pojaiły się na którym singlu)
Liczba postów: 9,591
Liczba wątków: 318
Dołączył: 08.2004
Andrzeju nie miałem konkretnie tego koncertu na myli a muzykę maestro w ogóle Ale od tego koncertu nie mogę się po prostu ostatnio oderwać. To taka piękna pigułka MK/DS/TNH. Z przyjemnocia wrzucę do torby kiedy wyruszę nad morze.
Something's going to happen
To make your whole life better
Your whole life better one day
Liczba postów: 9,591
Liczba wątków: 318
Dołączył: 08.2004
Zgodnie z tytułem wštku. Jestem ostatnio pod wrażeniem spotkania z Ewelinš i Kubš. Ale szczegóły nie wiem jak ugryć...
Something's going to happen
To make your whole life better
Your whole life better one day
Liczba postów: 2,816
Liczba wątków: 59
Dołączył: 09.2004
Może zacznij od poczštku ...
Liczba postów: 322
Liczba wątków: 3
Dołączył: 05.2005
<span style=\'color:gray\'>And what have you got at the end of the day?
What have you got to take away?</span>
Liczba postów: 1,651
Liczba wątków: 16
Dołączył: 01.2005
Tak... ja również pozostaję pod ogromnym wrażeniem tego wieczoru. Właciwie to niezręcznie mi o tym pisać, jednak nie sposób o tym milczeć. Miałem to szczęcie poznać Robsona w Jego żywiole. Już to jest dla mnie niesamowite. To prawdziwa Osobowoć i Pasjonat, nie zawaham się powiedzieć, że prowadzi jednš z najlepszych audycji w polskim eterze. Wiem, że On sam jest skromny i bardzo nie lubi gdy mówi się o Nim dlatego korzystam z chwili kiedy jest na urlopie .
Program miał być w założeniach dwugodzinny,lecz już po pierwszych 30 minutach wszyscy wiedzielimy, że audycja poniesie się w upalnš, letniš noc i nikt tak naprawdę nie wiedział jak długo potrwa. Bylimy stremowani, ręce mi się trzęsły (co niestety słychać w kilku momentach) jednak w miarę upływajšcego czasu wszystko działo już się samo. Dzięki profesjonalizmowi prowadzšcego i potężnej dawce Wspaniałej Muzyki, to były dla Nas niezpomniane chwile. Gdy rozstawalimy się, było już jasno... Było też jasne, że nie było to Nasze ostatnie spotkanie, przecież tematów okołomarkowych nigdy do końca nie można wyczerpać.
Dziękujemy Robsonie, że moglimy tam wtedy być. Czerwona gitara również Ci dziękuje, mówiła mi wprawdzie, że wolałaby, żeby zagrał na niej sam Mistrz w tym programie, czego Ci życzę.
...Well He's a big star now but I've been a fan of his for years,
the way he sings and plays guitar still brings me to tears...
Liczba postów: 1,761
Liczba wątków: 71
Dołączył: 11.2004
No pięknie nas trzymacie.......
Ja tam dzwonię do ZAIKSU - niech mi przelš kopię tej audycji.
Nie dam rady dłużej czekać.
We are the sultans of swing...
Liczba postów: 359
Liczba wątków: 25
Dołączył: 10.2005
W sobotni wieczór wracałem samochodem z urlopu do domu. Przeszukujšc stacje radiowe nagle usłyszałem końcówkę DS -nie było to nic z grywanej często płyty BiA, ale z dawnej Alchemy. Zdziwiło mnie też, że piosenka dobrzmiała w całoci do końca (zwykle obcinane sš bezliztonie). Ale już za chwilę wszystko stało się jasne: znalazłem akustyczne przedłużenie naszego forum!!! Była to straszna frajda, móc usłyszeć Wasze głosy, fachowe komentarze, posłuchać znanych kawałków w nieznanych wersjach.
Mogę tylko potwierdzić wysokš klasę, kompetencję i odczuwalne umiłowanie tematu prowadzšcego jak i zaproszonych goci (Pozdrawiam wszystkich)
Mój powrót przedłużył się o kilka godzin, ale było warto!!!
Liczba postów: 2,816
Liczba wątków: 59
Dołączył: 09.2004
To bilans słuchacz z formu się zwiekszył - audycję Robsona słuchało trzech forumowiczów...
Dziadkowi gratuluję sporego szczęscia w załapaniu odpowiedniej fali...
Warto było co nie ??
Liczba postów: 359
Liczba wątków: 25
Dołączył: 10.2005
Naprawdę miałem ogomne szczęcie, że przypadkowo nacisnšłem też te stację!
Liczba postów: 9,591
Liczba wątków: 318
Dołączył: 08.2004
Cytat:Originally posted by koobaa@Aug 3 2006, 01:44 PM
Tak... ja również pozostaję pod ogromnym wrażeniem tego wieczoru. Właciwie to niezręcznie mi o tym pisać, jednak nie sposób o tym milczeć. Miałem to szczęcie poznać Robsona w Jego żywiole. Już to jest dla mnie niesamowite. To prawdziwa Osobowoć i Pasjonat, nie zawaham się powiedzieć, że prowadzi jednš z najlepszych audycji w polskim eterze. Wiem, że On sam jest skromny i bardzo nie lubi gdy mówi się o Nim dlatego korzystam z chwili kiedy jest na urlopie .
Program miał być w założeniach dwugodzinny,lecz już po pierwszych 30 minutach wszyscy wiedzielimy, że audycja poniesie się w upalnš, letniš noc i nikt tak naprawdę nie wiedział jak długo potrwa. Bylimy stremowani, ręce mi się trzęsły (co niestety słychać w kilku momentach) jednak w miarę upływajšcego czasu wszystko działo już się samo. Dzięki profesjonalizmowi prowadzšcego i potężnej dawce Wspaniałej Muzyki, to były dla Nas niezpomniane chwile. Gdy rozstawalimy się, było już jasno... Było też jasne, że nie było to Nasze ostatnie spotkanie, przecież tematów okołomarkowych nigdy do końca nie można wyczerpać.
Dziękujemy Robsonie, że moglimy tam wtedy być. Czerwona gitara również Ci dziękuje, mówiła mi wprawdzie, że wolałaby, żeby zagrał na niej sam Mistrz w tym programie, czego Ci życzę.
To była prawdziwa przyjemnoć i byłem i jestem rad, że moglimy się poznać. Widzielimy się z Kubš po raz piewrszy a rozmawialimy ze sobš jakbymy się znali od lat. Wyjštkowe chwile i dla mnie najważniesze od 1998 roku. Kuba z czerwonš gitarš z podpisem Mistrza grał tak że nie sposob oddać wszystkich emocji. Nie przesadzę jeli powiem, że słuchajšc Kuby widziałem po drugiej stronie samego Marka Knopflera. A jeli tak czy muszę mówić co więcej? Dziękuje E&K
Something's going to happen
To make your whole life better
Your whole life better one day
Liczba postów: 9,591
Liczba wątków: 318
Dołączył: 08.2004
Koncertu z Verony 3 czerwca A.D. 2006. I oczywicie apetyt na oficjlane DVD Real Live Roadrunning znacznie większy A włosi nie byli by sobš gdyby nie zaintonowali piłkarskiej (?) piewki Na szczęcie Mark nie pozwolił im za długo piewać Koncert brzmi fantastycznie.
Something's going to happen
To make your whole life better
Your whole life better one day
Liczba postów: 1,651
Liczba wątków: 16
Dołączył: 01.2005
No nareszcie temat 'markowy' u góry, bo już myslałem, że forum zmieniło status na Gilmour-Waters...
Bardzo jestem ciekaw Waszych opinii na temat własnie tego koncertu, gdyż jest to jakby nie patrzeć dotychczas najlepiej zarejestrowany koncert z tej trasy. Pierwsze wrażenia mam podobne jak Robson, tzn podoba mi sie oczywicie. Jednak gdy dosłuchałem go do końca, to nie mogę oprzeć się wrażeniu, że nie wszystkie utwory brzmiš tak jak tego oczekiwałem. Najlepszy przykład to So Far Away - albo ja mam co ze słuchem, albo Emmy wyranie wyleciała z tonacji podczas końcówki, zawodzšc (innaczej tego nie potrafie okrelić) you're so faaaaar. Omielę się stwierdzić, że Guy Fletcher znacznie lepiej wypada w chórkach... Po prostu mi tam jej głos nie pasuje, albo... zapiewała trochę z boku.
Mark, muszę przyznać - w wietnej formie wokalnej. Romeo and Juliet szczególnie mi się podobało, wietnie też wypadł I Dug Up A Diamond. Nawet Our Shangri La w tych najwyzszych partiach udało mu się ładnie wycišgnšć (choć nadal będę twierdzić, że to nie sš jego rejony), aż do momentu gdy nie dołšczyła do niego Emmy. I znowu katastrofa jak dla mnie... zupełnie te chórki tam się nie zgrywajš. Za to fajne zakończenie instrumentalne. Pozytywnie oceniam Stewarta Duncana, bardzo dobre partie skrzypiec, które moim zdaniem pasujš do charakteru utworu.
Reasumujšc - koncert na pewno był przeżyciem - szczególnie gdy miało się okazję być na miejscu i przeżywać wszystko całym sobš. Dla tych, którym muszš wystarczyć nagrania - jak mnie - mylę, że bylimy wiadkami lepszych wykonań z Maestro w roli głównej. Bardzo chciał zagrać z Emmylou i zagrał. Ma prawo robić to na co ma ochotę. I tak zawsze będzie miał komplet publicznoci. Mnie bardziej podobał się Mark na trasie Shangri La, choć, jak mówię, koncerty z Emmy były unikatowe i jak najbardziej cenię je za to, że w ogóle były. Pewnie inne zdanie na ten temat miałbym będšc osobicie na koncercie, zawsze tak jest. A jednak słuchajšc starych bootlegów DS nie mam podobnych odczuć, to ciekawe...
To może na razie tyle. Chętnie przeczytam Wasze opinie, chyba, że wolicie gadać o Watersach...
...Well He's a big star now but I've been a fan of his for years,
the way he sings and plays guitar still brings me to tears...
Liczba postów: 9,591
Liczba wątków: 318
Dołączył: 08.2004
Zauważyłem też, że This Is Us jest wykonane na totalnym luzie jakby od niechcenia. Mark czasami jest dalej od mikrofonu i to sprawia wrażenie jakiego nieładu. Tak jak pisze Kuba, być na koncercie to inne emocje bo podczas This Is Us w Hamburgu tego nie zauważyłem ale już słuchajšc z płyty owszem. Może tak miało być jednak znajac perfekcjonizm MK na razie This Is Us nie łykam. Muzycznie oczywicie ten fragment jest bez zarzutu-wymiata Reszta to już mistrzostwo wiata!
Something's going to happen
To make your whole life better
Your whole life better one day
Liczba postów: 875
Liczba wątków: 3
Dołączył: 09.2004
Słuchałem wczeniej kilku bootlegów z trasy 2006, ale jak wiadomo w wersji 'audience', gdzie jakoć jest mocno ograniczona. Jednak dopiero ta wersja z Verony (dzięki za wstawienie linków) to jest co co chce się słuchać. W końcu słychać wyrażnie instrumenty i wokale. Jedynie muszę potwierdzić wasze spostrzeżenia co do piewu Emmylou. O ile na bootlegach (audience) jej piew był do zaakceptowania dla mnie - słaba jakoć zapisu niwelowała jej wokal do poziomu akceptacji, to jeli idzie o odbiór jej głosu z Verony -dla mnie porażka. Nie wiem czy to całkowite niedbalstwo, czy taka maniera piewania ale drażni mnie doszczętnie.
Natomiast jestem pod wrażeniem końcowej solówki Marka i Richarda w 'I Dug...'. W końcu usłyszałem pełne brzmienie. Grało mi to w głowie przez całš noc w pracy.
Aż boję się pomyleć co by się działo ze mnš gdybym słyszał to na żywo. Rewelacja.
Liczba postów: 1,651
Liczba wątków: 16
Dołączył: 01.2005
Cytat:Originally posted by grzegorz@Aug 30 2006, 03:42 PM
Aż boję się pomyleć co by się działo ze mnš gdybym słyszał to na żywo. Rewelacja.
Tak! mam takie same odczucia, Grzesiek.
Już wiem dlaczego Romeo and Juliet tak szczególnie tu brzmi:
1. W Veronie nie mogło byc inaczej
2. Emmy miała wtedy przerwę :ph34r:
Mylę, że jednak lepiej oboje wypadajš w swych indywidualnych repertuarach... Szukam takiego utworu, gdzie głos Emmy by mi nie przeszkadzał i znajduję... te, które zapiewała sama. Tam , gdzie jest na drugim planie - jest OK. Tam, gdzie jest na pierwszym wraz Markiem - porażka.
Słuchajšc Done With Bonaparte z tego koncertu, przypomniała mi się taka anegdota. Otóż Emmy miała psa, który wabił się Bonaparte. Był jej wiernym towarzyszem przez całe lata i odszedł na drugš stronę włanie podczas tej trasy z Markiem. Wyobrażam sobie jak czuła się, piewajšc ten wers: I'm Done with Bonaparte, czyli " Skończyłam z Bonapartem"...
...Well He's a big star now but I've been a fan of his for years,
the way he sings and plays guitar still brings me to tears...
|