Liczba postów: 1,761
Liczba wątków: 71
Dołączył: 11.2004
Ja jestem chętny. I co teraz - chyba tak Andrzej Jasiński,69-100 Słubice, ul.Liliowa 4. Jak co to rownież mam dług wdziecznoci dla Macsa.
We are the sultans of swing...
Liczba postów: 875
Liczba wątków: 3
Dołączył: 09.2004
Brak tych kilku utworów w wersji CD zmobilizował mnie i brakujšce utwory 'wycišgnšłem' z płyty DVD i stworzyłem sobie cały koncert do słuchania.
Nie zmiecił się już koncert na jednej płytce, ale za to jest cały. Wprawne ucho wychwyci gorszš jakoć tych czterech utworów, ale nie można mieć wszystkiego...
Liczba postów: 9,591
Liczba wątków: 318
Dołączył: 08.2004
Ja uczyniłem podobnie Grzegorz i mam podwojny album koncertowy Z płyty DVD uczyniłem płytę sctricte do słuchania, bo DVD bogatsze choćby o zabawne przedstawianie przez Marka pozostałych muzyków. Nie można tego nie posłuchać przed Done With Bonaparte
Something's going to happen
To make your whole life better
Your whole life better one day
Liczba postów: 875
Liczba wątków: 3
Dołączył: 09.2004
W ogóle po macoszemu potraktowano wersję CD. Brak ''Diamentów'' to największy minus, a i prezentacja muzyków przed ''Bonaparte'm'' też by nie zaszkodziła.
Liczba postów: 9,591
Liczba wątków: 318
Dołączył: 08.2004
Dokładnie. A już naprawdę "Diamentów" bardzo brakuje. Jeli chodzi o mnie to wolałbym włanie I Dug Up A Diamond niż bonusowe All That Matters. Uwielbiam All That Matters ale bardziej podobała mi się wersja z trasy Shangri-La.
Something's going to happen
To make your whole life better
Your whole life better one day
Liczba postów: 359
Liczba wątków: 25
Dołączył: 10.2005
Cieszę się, że wszystkie wysłane płyty doszły! Chcę tylko przypomnieć, że Kto z tego forum znalazł i podzielił się koncertem DVD z ostatiej trasy Shangri-La, Kto skopiował to i przywiózł dla mnie do Hamburga. Tak, że poprostu nie mogłem inaczej.
Pozostajšc jeszcze przy DVD Shangri-Lille: abstrachujšc od technicznego poziomu rejestracji koncertu, ten przedostatni ma dla mnie jednak większš siłę przycišgania. Bardziej spontaniczny, ( "podgrywanie" piewajšcej publicznoci), spinał jakby klamrš całš twórczoć od najwczeniejszych (np. kapitalnych "sułtanów") do utworów z ostatniej płyty, bez pominięcia tych najbardziej znanych.
Teraz wydany koncert jest na pewno ewenementem w karierze Marka: pierwszy raz towarzyszy mu przez cały występ kto inny, kto, na "równych prawach" - i to jeszcze kobieta! ( do tej pory nawet w jego zespole nie pojawiła się żadna pani - stšd tym większe zaskoczenie) Może to niesłuszne spostrzeżenie, ale wydaje mi się że obecnoć Emilii trochę nazbyt "zmiękcza", klimat tego koncertu. Ale ogólnie - jest w porzšdku!
Liczba postów: 1,324
Liczba wątków: 25
Dołączył: 10.2003
Koncert jest bardzo dobry, ale podczas swojej dotychczasowej kariery MK zagrał lepsze trasy koncertowe, które niestety nie ujrzały oficjalnego wiatła dziennego . Co do innej zawartoci dvd i cd, to mylę, że obcięcie kawałków wynikało, z możliwoci wydania jednej płyty CD-jej dlugoci. Brakuje "diamentów" bardzo, a mam takie wrażenie, że jakoć dwięku z "Speedwayu" ustępuje jakoci pozostałych kawałków-mam wrażenie przytłumionego dwięku-nie daj się tego odczuć na dvd-czy tylko mi się tak wydaje?
A long time ago came a man on a track...
Liczba postów: 9,591
Liczba wątków: 318
Dołączył: 08.2004
A ja uważam że Speedway wypadło fenomenalnie. Ja nie porównuję choć to naturalna reakcja i może rzeczywicie bywały lepsze koncerty. Mark chciał zrobić co zupełnie innego. A przecież ma do tego prawo. Nieprawdaż? Jego dorobek jest tak wielki że na koncertach ma z czego wybierać. A tak po ludzku gdybymy postawili się na Jego miejscu to ileż razy można wykonywać Telegraph, Brothers czy Money ? Po ludzku może sie znudzić? Chyba tak. Wiem że na tych utworach wychowały się pokolenia i dla nich większoć przychodzi na koncerty. Mark udowadnia że potrafi poza repertuarem DS wspaniale wypełnić koncert a wrażenia jak dla mnie pozostajš niezapomniane.
Something's going to happen
To make your whole life better
Your whole life better one day
Liczba postów: 1,651
Liczba wątków: 16
Dołączył: 01.2005
Z całš pewnociš ostatnia trasa z Emiljš była zasłużonš odskoczniš od standardowego zestawu utworów, które pojawiajš się na każdym prawie koncercie MK. Wyobrażacie sobie, że Sultans Of Swing pojawiło się na dosłownie każdym koncercie zarówno DS jak i solowym MK!!! A to oznacza Moi Drodzy ponad 1000 (tysišc!!! wykonań na żywo tego utworu! :o
Dire Straits zagrali ok 670 koncertów od poczštku kariery do 9 padziernika 1992r kiedy grupa zagrała ostatni koncert pod tym szyldem w Zaragozzie (Portugalia). Mark Knopfler zagrał na swych solowych trasach już ok 240 razy! Za każdym razem w repertuarze było Sultans Of Swing - o tak, ma prawo Maestro odpoczšć od tego - choćby po to żeby z entuzjazmem zagrać na następnej trasie!
Co do DVD, póki co jestem zniesmaczony... W Kanadzie na razie ukazała się jedynie edycja DVD (bez CD) a kiedy pytam o dwupłytowš edycję, mówiš mi: "Owszem jest CD ale osobno". ? Zaciekawiony tym faktem dršżę temat dalej i proszę, żeby mi pokazali ten osobny CD. Pani lub pan znika na zapleczu po czym z umiechem przynosi mi album All The Roadrunning... Załamka. :ph34r: Pocieszam się wieciami, że w Polsce jest już dostępna edycja dwupłytowa, zaraz tam będę .
...Well He's a big star now but I've been a fan of his for years,
the way he sings and plays guitar still brings me to tears...
Liczba postów: 359
Liczba wątków: 25
Dołączył: 10.2005
A mnie - dalej czego żal. Bo nie wiem, czy nowa, przyszłoroczna (?) trasa koncertowa zostanie zerejestrowana i wydana na DVD. Patrzšc na fakt, że poprzednie, oficjalne DVD ukazało się przed dziesięciu laty, wydaje mi się ża będziemy musieli jeszcze trochę poczekać. (Nota bene tam też nie znalazły się sultani czy np. MfN)
Jakoć nowego DVD- wizualna i akustyczna jest naprawdę znacznie lepsza od poprzedniej. I dlatego uwiecznienie niektórych "standartów" włanie z wykorzystaniem najnowszych technologii, w scenerii sali wypełnionej fanami Marka, mogłoby zbliżyć się nawet do klimatu Bazylei...
Liczba postów: 875
Liczba wątków: 3
Dołączył: 09.2004
Tak, Mark nie rozpieszcza fanów, jeli idzie o koncertowe wydawnictwa na płytach dvd. Trudno też zrozumieć politykę dotyczšcš wyboru utworów na takš płytę. Jeli idzie o poprzedniš płytę (A Night In London), to Sułtani sš ale w wersji VHS, a na DVD brak. Trudno pojšć taki tok rozumowania. Albo sš wszystkie utwory na dowolnym noniku, albo ich wcale nie ma. Brakuje mi również Sułtanów na On The Night, ale tu może zadziałała ręka Marka - 1001 razy to może za dużo - więc na płycie wycięto.
Cieszyć może fakt, że z każdym wydawnictwem dvd poprawia się jakoć dwięku i obrazu, chociaż dziwny sposób filmowania i montażu z ostatniego wydawnictwa nie przemawia do mnie.
Liczba postów: 2,816
Liczba wątków: 59
Dołączył: 09.2004
Po kilku seansach z "RLR" wreszcie mogę cokolwiek o tym wydawnictwie napisać...
Sposób filmowania "RLR" mi akurat odpowiada - czuje się bliżej ukochanych artystów, czuje się jakbym razem z nimi występował na scenie albo siedział w pierwszym rzędzie na widowni. Koncert wydaje się bardzo kameralny włanie poprzez bliski kontakt kamery z artystami. Jedynie czego się mogę przyczepić to zbyt sterylny dwięk - oklaski bardzo cichutko...
Troszkę rozczarowała mnie postawa Emmylou. Po pierwsze bardzo razi kartka naklejona na pudle gitary - nie wiem czy tam była setlista koncertu, czy akordy gitarowe, w każdym razie karteczka ta wyglšda mało profesjonalnie. Po drugie pomyłka przed zagraniem kawałka autorstwa Emmylou - własny utwór i taka wtopa...
Bardzo ładnie sfilmowany "Speedway" - widać jak wszyscy mocno się starajš aby ten utwór zabrzmiał tak jak powinien. Najlepiej wypadł oczywicie Danny ze swojš " siłš konia pocišgowego" i pięknš pracš na bębnach. Troszkę brakuje gry wiateł w tym utworze, ale chyba taki był zamysł autorów aby pokazać artystów z ich instrumentami, a nie fajerwerki i efekty...
W oko wpadł jam gitarowo - kontrabasowy pomiędzy Markiem i Glenem podczas wykonywania "Song For Sonny...". Glen pięknie się tutaj przykłada do swoich strun.
Ciekawie wyglšdajš wszystkie utwory Emmylou gdzie pałeczkę gitary prowadzšcej przejmuje Richard, a Mark odsuwa się na drugi plan akompaniujšc jedynie na gitarze akustycznej. Rzadki widok gdy Richard może pokazać swoje prawdziwe umiejętnoci...
Piękna wersja "Our Shangri-La" gdzie wodze fantazji muzycznej puszcza Stuart na swoich skrzypeczkach. Trudno oczywicie nie zauważyć Matta na swoich klawiszach
- mistrzostwo wiata...Wersja z udziałem Emmylou podoba mi się bardziej niż gdy piewa sam Mark.
Kończšce koncert "Why Worry " to już oczywicie wszystkie mrówki wiata...
Nowatorskie podejcie do sfilmowania koncertu, wietna kameralna atmosfera, dwięk i obraz najwyższej jakoci, czego jeszcze chcieć więcej...
To już nie te efektowne i pełne rozmachu koncerty Dire Straits...
Czas nie czeka na nikogo...
Czas nie wie co to wstyd...
Liczba postów: 804
Liczba wątków: 10
Dołączył: 05.2005
Pięknie napisane, z ogromnš większociš się zgadzam. Natomiast cały czas po Speedway... brakuje mi tej magicznej chwili (momentu dosłownie) ciszy będšcej efektem zaskoczenia widowni, że ten utwór, który na płycie kończy się wyciszeniem, na koncercie tak fajnie się urywa. Takie zaskoczenie było w Warszawie w Kongresowej, póniej ludzkoć już wiedziała czego się spodziewać i cały efekt szlag trafił. Zresztš sam zespół gra już troszkę inaczej i zakończenie utworu nie jest już zaskoczeniem...
„ten sławny koncert DS z Bazylei” … „zdarlem te tasme do czarno-bialosci....”
Liczba postów: 2,816
Liczba wątków: 59
Dołączył: 09.2004
Oj pamiętam tš ciszę Romku ....
Takich chwil się nie zapomina...
Liczba postów: 519
Liczba wątków: 19
Dołączył: 11.2003
Cytat:Originally posted by koobaa@Dec 2 2006, 11:01 PM
Z całš pewnociš ostatnia trasa z Emiljš była zasłużonš odskoczniš od standardowego zestawu utworów, które pojawiajš się na każdym prawie koncercie MK. Wyobrażacie sobie, że Sultans Of Swing pojawiło się na dosłownie każdym koncercie zarówno DS jak i solowym MK!!! A to oznacza Moi Drodzy ponad 1000 (tysišc!!! wykonań na żywo tego utworu! :o
Dire Straits zagrali ok 670 koncertów od poczštku kariery do 9 padziernika 1992r kiedy grupa zagrała ostatni koncert pod tym szyldem w Zaragozzie (Portugalia). Mark Knopfler zagrał na swych solowych trasach już ok 240 razy! Za każdym razem w repertuarze było Sultans Of Swing - o tak, ma prawo Maestro odpoczšć od tego - choćby po to żeby z entuzjazmem zagrać na następnej trasie!
Poruszłyłe ciekawš kwestię Koobo,
Zgadzam się z tobš, że Markowi mogło się już "przejeć" granie niektórych utworów...
ale to przecież on sam decyduje o tym co danego dnia zabrzmi na scenie...
Myle że w przypadku koncertów DS Mark miał troche zwišzane ręce bo na koncerty przychodziło po kilkadziesišt tysięcy ludzi którzy znali z MTV i radia twórczoć zespołu, i pewnie nie byliby zadowoleni gdyby obeszło się bez MFN czy Sultans of Swing...
ale w przypadku solowych wystšpień mistrza jest przecież innaczej.
Mark gra teraz bardziej kameralne koncerty... czasem dla widowni liczšcej tylko 3000 osób a raczej fanów (Sala Kongresowa), a do wyboru ma blisko 30 letni dorobek swojej pracy twórczej.
Więc zastanwiam się cały czas dlaczego trzyma się wyznaczonych przez DS standartów?
Jestem pewien że wiele osób wolałoby usłyczeć Down The Waterline w wykonaniu 96'ers zamiast Romeo & Juliet które od 10-lat wykonywane jest bez żadnych zmian.
Lord, I'm just a rolling stone
Rock my soul I wanna go home
Liczba postów: 804
Liczba wątków: 10
Dołączył: 05.2005
Cytat:Originally posted by hillbilly@Dec 4 2006, 11:47 AM
Jestem pewien że wiele osób wolałoby usłyczeć Down The Waterline w wykonaniu 96'ers zamiast Romeo & Juliet które od 10-lat wykonywane jest bez żadnych zmian.
O tak zdecydowanie, chociaż kocham Romeo&Juliet całym sercem, natomiast MFN w wersji live nie podnieca mnie prawie wcale.
„ten sławny koncert DS z Bazylei” … „zdarlem te tasme do czarno-bialosci....”
Liczba postów: 9,591
Liczba wątków: 318
Dołączył: 08.2004
Ja nie należę do tej niby większoci Hillbilly. To bardzo naturalne i nie dotyczy tylko Marka Knopflera. Utwory się powtarzajš z trasy na trasę bo sš po prostu sprawdzone i wietnie wypadajš na żywo. Ot cała filozofia.
Something's going to happen
To make your whole life better
Your whole life better one day
Liczba postów: 1,651
Liczba wątków: 16
Dołączył: 01.2005
Cytat:Originally posted by hillbillly
Więc zastanwiam się cały czas dlaczego trzyma się wyznaczonych przez DS standartów?
Ponieważ to włanie często te standarty przycišgajš na koncerty nie tylko zagorzałych fanów jak my tu wszyscy, ale także przypadkowych słuchaczy, którzy znajš tylko ograne przez radio przeboje ze złotej ery DS. Prawda jest taka, że nazwisko Mark Knopfler kojarzy się raczej wšskiemu gronu słuchaczy, a to, co cały czas jest siłš napędowš popularnoci Marka to legenda Dire Straits, która stoi za nim. Dlatego na koncert MK nie przyjdš tylko jego zagorzali fani lecz także 'turyci', jak on sam okrela osoby, które przychodzš posłuchać z ciekawoci bardziej niż z zamiłowania.
Dlaczego gra cały czas te same znane utwory-sztandary? Ponieważ ogromna większoć potencjalnych słuchaczy czeka włanie na nie. Nie ma się co oszukiwać. Jest to mylę tendencja zupełnie normalna, oczywicie my chcemy zawsze usłyszeć jak najwięcej smaczków, które kojarzš nam się z czym szczególnym, lecz jak słusznie zauważyłe Hillbilly, Mark decyduje sam co chce grać. Wierzę, że to co wybiera ze swego repertuaru na każdy koncert, po prostu sprawia przede wszystkim Jemu - frajdę z grania, a to, że my również mamy z tego radoć, jest oczywicie tym piękniejsze Pamiętacie to co powiedział kiedy, dawno temu Mark?
Jeli nie potrafisz sprawiać radoci sam sobie, nie będziesz również potrafił dać jej innym - ta prawda jest jak najbardziej aktualna. Mark gra to co jemu sprawia radoć, cieszmy się, że możemy w tym uczestniczyć!
...Well He's a big star now but I've been a fan of his for years,
the way he sings and plays guitar still brings me to tears...
Liczba postów: 9,591
Liczba wątków: 318
Dołączył: 08.2004
Ja się cieszę
Something's going to happen
To make your whole life better
Your whole life better one day
Liczba postów: 875
Liczba wątków: 3
Dołączył: 09.2004
Mylę, że na następnej trasie już bez Emmylou z powrotem usłyszymy Sułtanów, Money for Nothing i Brothers In Arms. Mimo, że od tylu lat sš wykonywane to dla mnie za każdym razem brzmiš trochę inaczej i za to lubię Marka. A gdyby na plakatach promujšcych koncerty nie było dopisku ''legenda Dire Straits"' to i 'turystów' byłoby mniej, ale i mniej biletów by się sprzedało.
|