Tak sobie troszeczkę próbuje rozgryźć te opowieść. Irlandzką bardzo. Co by nie mówić wzrusza mnie...O irlandzkich imigrantach którzy na Wyspach budowali m.in drogi. A przy końcu życia ten wielki człowiek który kiedyś miał duże powodzenie u kobiet i naprawdę mógł zawojować świat (ostania zwrotka) gdzieś na poddaszu u swojego syna (?) leży całkiem sam, schorowany, niepotrzebny, opuszczony. Ciężka praca za chlebem na obczyźnie dała mu w kość i zrujnowała jego zdrowie. Ale przekładu tekstu się nie podejmę ; )
Something's going to happen
To make your whole life better
Your whole life better one day
To make your whole life better
Your whole life better one day