Liczba postów: 1,866
Liczba wątków: 8
Dołączył: 08.2011
o nie
to straszne, straszne, ja nie mogę tego czytać
czuję duże poruszenie, Kooba, po tej historii
znając siebie będe miała koszmary po tej opowiascte: że spotykam się z Markiem, on mi podaje rękę, a ja ściskam go i nie chcę puścić, on się szarpie, po czym podaje mi prawdziwe wiosło od łodzi i mówi: dość, spływaj, mała.. :/
**********
a tak na poważnie:
mam dwa pytania, kooba:
nr 1 ( głupie total) : czy pamiętasz sam dotyk jego dłoni? zimna, ciepła? uścisk mocny, memejowaty, stanowczy, niepewny..? chodzi mi o samo fizyczne wrażenie.
nr 2: czy na twoim miejscu kooba można czegoś jeszcze chcieć od losu? czy ty czekasz jeszcze na jakieś spotkanie, czy jesteś w tym temacie w miarę spełniony- wiedząc że i tak doświadczyłeś czegoś o czym większość może tylko pomarzyć?
( koniecznie musze poczytać o spotkaniu nr 1 w Londynie, nie zapomnij)
Liczba postów: 1,651
Liczba wątków: 16
Dołączył: 01.2005
Robson napisał(a):Kuba wspaniale że wracasz do tych chwil. Takie relacje, wrażenia zawsze czyta się ze zdwojoną uwagą Dziękuję. To ja dziekuje, ze jeszcze Wam sie chce to czytac, bo ja moge na ten temat zawsze i wszedzie i dlugo . Takie chwile pamieta sie ze szczegolami do konca zycia. A im wiecej czasu mija, tym wiecej szczegolow sie przypomina.
retro13 napisał(a):o nie
to straszne, straszne, ja nie mogę tego czytać
czuję duże poruszenie, Kooba, po tej historii
znając siebie będe miała koszmary po tej opowiascte: że spotykam się z Markiem, on mi podaje rękę, a ja ściskam go i nie chcę puścić, on się szarpie, po czym podaje mi prawdziwe wiosło od łodzi i mówi: dość, spływaj, mała.. :/
**********
a tak na poważnie:
mam dwa pytania, kooba:
nr 1 ( głupie total) : czy pamiętasz sam dotyk jego dłoni? zimna, ciepła? uścisk mocny, memejowaty, stanowczy, niepewny..? chodzi mi o samo fizyczne wrażenie.
nr 2: czy na twoim miejscu kooba można czegoś jeszcze chcieć od losu? czy ty czekasz jeszcze na jakieś spotkanie, czy jesteś w tym temacie w miarę spełniony- wiedząc że i tak doświadczyłeś czegoś o czym większość może tylko pomarzyć?
( koniecznie musze poczytać o spotkaniu nr 1 w Londynie, nie zapomnij) LOL
Odpowiadam na pytania:
1. Uscisk pewny ale nie gniotacy. Dlon duza. Ciepla. Myslalem ze podczas uscisku przekazywane sa fluidy gitarowe, i ze jesli po tym spotkaniu chwyce za gitare to bede wszystko umial tak jak Mark. Niestety, tu rozczarowanie .
2. Jako fan jestem spelniony, ale wiesz jak to jest. Dadza ci palec to chcesz cala reke. Nastepny krok to zagrac w duecie (moze byc nieoficjalnie, poza scena). Nawet sie zalozylem o to z kolega. Dalismy sobie czas do 2015r. Ups... to juz tylko 3 lata. :o
Ale zeby nie bylo, ze tylko ja. Tutaj relacja Grzesia ze spotkania z Markiem w Katowicach:
http://www.knopfler.pl/vb/showthread.php...ie+markiem
...Well He's a big star now but I've been a fan of his for years,
the way he sings and plays guitar still brings me to tears...
Liczba postów: 1,866
Liczba wątków: 8
Dołączył: 08.2011
koobaa napisał(a):Nastepny krok to zagrac w duecie (moze byc nieoficjalnie, poza scena). Nawet sie zalozylem o to z kolega. Dalismy sobie czas do 2015r. Ups... to juz tylko 3 lata. :o
o, wow
ale masz już pomysł jak to zrobić...?
*****
takie żywe wspomnienia, a przecież to 2005...
czy on w ogóle jeszcze robi takie spotkania z fanami, gdzie ściska ręce, rozdaje gitary, rozmawia..?
Liczba postów: 9,591
Liczba wątków: 318
Dołączył: 08.2004
Ale Ania zadałaś pytanie Kubie z tą dłonią To tylko fanom mogą do głowy przyjść takie pomysły A jaką ma niby mieć jak niedużą jeśli to szkot
Something's going to happen
To make your whole life better
Your whole life better one day
Liczba postów: 1,761
Liczba wątków: 71
Dołączył: 11.2004
23.01.2012, 21:44
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23.01.2012, 23:13 przez Andrzej.)
Ja miałem okazję trzymać Fendera Kooby podarowaną mu przez Marka. Puknąłem nawet akordzik(informacja dla zaawansowanych, G-dur septymowy z dodaną noną wielką).
Zabrzmiał kosmicznie.
Kooba - to szczęściarz.
We are the sultans of swing...
Liczba postów: 9,591
Liczba wątków: 318
Dołączył: 08.2004
Kuba to szczęściarz to prawda ale skoro Andrzej uderza w takie struny to TA gitara grała w mojej audycji co jest udokumentowane i zarchiwizowane
Something's going to happen
To make your whole life better
Your whole life better one day
Liczba postów: 1,761
Liczba wątków: 71
Dołączył: 11.2004
Cytat Kooby:
"Odpowiadam na pytania:
1. Uscisk pewny ale nie gniotacy. Dlon duza. Ciepla. Myslalem ze podczas uscisku przekazywane sa fluidy gitarowe, i ze jesli po tym spotkaniu chwyce za gitare to bede wszystko umial tak jak Mark. Niestety, tu rozczarowanie ."
Zostało udowodnione ponad wszelką wątpliwość w audycjach Robsona , że Kooba gra jak Mark.
We are the sultans of swing...
Liczba postów: 1,866
Liczba wątków: 8
Dołączył: 08.2011
nooo, słuchałam tej audycji, byłam w szoku
co tam popłynęlo ..? Why worry..?
Liczba postów: 1,651
Liczba wątków: 16
Dołączył: 01.2005
Dziękuję, jesteście "very sweet" - jak to mówi MK . Cały czas odkrywam jaka przepaść wciąż między moim plumkaniem a grą MK, pomijając aspekt tworzenia tych cudeniek bo tu już 20 przepaści . Ale słuchajcie, ten wątek zmierza w niebezpiecznym kierunku.
Odpowiadając jednak na pytanie retro-Ani, obecnie Mark jakby mniej chciał się udzielać towarzystko z fanami. Na trasie STP czy SL meet'n'greet były na porządku dziennym, później już było coraz gorzej, a na ostatniej trasie chyba tylko okazjonalnie. Szkoda, chociaż i tak szansę na wejście mieli jedynie zwycięzcy konkursów i znajomi organizatora koncertu. Pewnie management Marka stwierdził, że to nie jest konieczne. Pozostaje liczyć na łut szczęścia, że mercedes z Markiem jadącym na koncert jednak się zatrzyma. Ewentualnie trzeba wygrać jakiś super konkurs lub charytatywną aukcję. Np. prywatna lekcja gry na gitarze z MK została kilka lat temu wylicytowana na jedyne 200 000 funtów :eek:, o ile dobrze pamiętam.
...Well He's a big star now but I've been a fan of his for years,
the way he sings and plays guitar still brings me to tears...
Liczba postów: 1,866
Liczba wątków: 8
Dołączył: 08.2011
a jak to było w Londynie onego czasu...?
Liczba postów: 9,591
Liczba wątków: 318
Dołączył: 08.2004
Czyli w roli głównej The Notting Hillbillies? Kuba takich relacji nigdy za wiele i jeszcze raz prosimy. A potem należy to zarchiwizować żeby nie było że przepadło i umieścić w odpowiednim wątku np. pt. relacje i wrazenia koncertowe DS/TNH/MK. Zawsze wtedy łatwiej bedzie można odnaleźć to co nas interesuje. realcja retro jest tego najlepszym przykładem ale nie tylko. Wyprawa do Londynu itd.
Something's going to happen
To make your whole life better
Your whole life better one day
Liczba postów: 1,866
Liczba wątków: 8
Dołączył: 08.2011
Robson napisał(a):Czyli w roli głównej The Notting Hillbillies?
w roli głównej zawsze i tylko Mark
The N. Hillbillies tym razem w zaszczytnej roli tła, na którym M. może sobie pobłyszczeć
***
lubię czytać przygotowania do wyjazdów na koncerty
do Berlina, i inne, np do Londynu
kiedy wszyscy się przygotowują, zaklepują bilety, próbują coś ustalić, umówić się, co chwilę ktoś dołącza, jakieś żarty, jakieś wizje jak to będzie, no i to odliczanie... aż w końcu przychodzi ten moment gdy wszystko milknie bo wszyscy już pojechali... a potem pierwsze posty meldujące szczęśliwy powrót do domu, i pierwsze wrażenia
to jak reportaż na żywo
świetna pamiątka
ja przygotowania do Berlina czytałam kilka razy, bo mnie osobiście dotyczą ale tak samo bardzo lubię czytać wasze przygotowania przed Londynem
Liczba postów: 9,591
Liczba wątków: 318
Dołączył: 08.2004
To kwestia dyskusyjna choć wiem o Ci chodzi Ania Na płycie "Misssing..." Mark wyraźnie w cieniu swoich kompanów.
Something's going to happen
To make your whole life better
Your whole life better one day
Liczba postów: 1,866
Liczba wątków: 8
Dołączył: 08.2011
Robson napisał(a):Na płycie "Misssing..." Mark wyraźnie w cieniu swoich kompanów.
ale chyba tylko na swoje własne życzenie..
czy jednak nie? znasz się na tych kwestiach bardziej.
Liczba postów: 9,591
Liczba wątków: 318
Dołączył: 08.2004
Nie znam się bardziej ale to słychać. Myślę że na własne.
Something's going to happen
To make your whole life better
Your whole life better one day
Liczba postów: 1,651
Liczba wątków: 16
Dołączył: 01.2005
retro13 napisał(a):a jak to było w Londynie onego czasu...? Nie moge znalezc tego opisu nigdzie, wiec po krotce bylo to tak:
w roku 1998 pracowalem latem W Anglii w ramach praktyk studenckich. Moja praca byla glownie za kierownica i sluchalem wtedy duzo radia. Ktoregos razu w potoku slow wychwycilem tylko "..this weekend... London... The Notting Hillbillies...". Wystarczylo to bym pojechal w najblizszy weekend do Londynu szukac gdzie co i jak. W gazecie (Time Out) wyczytalem, ze faktycznie The Notting Hillbillies graja dzisiaj w miejcu ktore tajemniczo nazwane bylo The Ronnie Scotts. Zadnego adresu, zadnych dodatkowych informacji. Nie mialem wtedy pojecia, ze to znany klub jazzowy i kompletnie nie wiedzialem gdzie szukac. Zaczalem pytac ludzi na ulicy i za ktoryms razem trafilem na kogos kto mnie oswiecil. Powiedzial, ze to gdzies w Soho. No to juz wiedzialem gdzie skoncentrowac poszukiwania. Pytalem w pubach i w koncu sie dowiedzialem ze to przy ulicy Frith - odnogi od Shaftesbury Avenue - czyli w samym srodku Wild West Endu. Jakaz byla moja raodsc kiedy znalazlem sie przed witryna klubu i tam, wszem i wobec gloszono ze dzis koncert The Notting Hillbillies. Wszedlem do srodka i poprosilem o bilecik. Pan w recepcji tyllko parsknal smiechem i powiedzial ze bileciki rozeszly sie jakies 10 miesiecy temu. Widzac moje zalamanie stwierdzil, ze bedzie dodatkowa pula biletow (stojacych) dostepna tuz przed koncertem i mam przyjsc wtedy. Ucieszony poszedlem na podboj West Endu i pojawilem sie z powrotem na Frith Street mniej wiecej godzine przed koncertem. I zalamalem sie po raz drugi tego dnia, bo zobaczylem najwieksza kolejke w swoim zyciu (a przeciez pamietam jeszcze czasy kolejek w PRL). Rad nie rad stanalem na koncu i modlilem sie by dla mnie starczylo miejsca. Starczylo. Klub robil duze wrazenie. Piekne wnetrze, kameralna atmosfera, scena na wyciagniecie reki, kilkanascie stolikow (wszystkie zajete oczywiscie), z boku bar, no i tlum ludzi pomiedzy tym wszystkim. Koncert poplynal. Najpierw byl zespol jazzowy O'Higgins Band (czy cos takiego), a pozniej Hillbillies. To bylo jak sen. Mark siedzial na stolku i swietnie sie bawil, sypal zartami, pil piwo, gral i spiewal. Po dwoch i pol - trzech godzinach, zeszli ze sceny i ponownie wszedl na nia O'Higgins. Jako ze zrobila sie 2 w nocy a ja nie mialem gdzie sie podziac do rana, stwiedzilem, ze posiedze jeszcze w klubie z godzine. Okolo 3.30 nad ranem zaczelo robic sie pusto i uznalem, ze trzeba sie ruszyc. Wyszedlem na ulice i pierwsze co zobaczylem to piekny czarny jaguar zaparkowany tuz przy wejsciu. Przy nim oparty stal elegancki pan kierowca. Z glupia frant zapytalem czy czeka na kogos o kim mysle (durne pytanie, wiem). Odpowiedzial z usmiechem, ze nie wie o kim mysle, ale tak, czeka na niego. No to ja na to, ze jesli nie ma nic przeciwko to ja tez poczekam. On na to, ze spoko. No i po 5 minutach, z klubu wylonil sie Mark Knopfler, przywital sie z kierowca, potem ze mna, po czym wsiadl do Jaguara, pomachal mi jeszcze i pojechali. Zostalem na tej ulicy za bardzo nie wiedzac jeszcze co sie stalo i dopiero po chwili zdalem sobie sprawe, ze przed chwila uscisnalem prawice Knopflera. Wszystko dzialo sie tak szybko, ze nie zdazylem nic powiedziec, ani zareagowac inaczej. Reszte nocy chodzilem po wciaz gwarnym West Endzie i zastanawialem sie czy to mimo wszystko nie sen.
Rok pozniej odwiedzilem ponownie klub Ronniego Scotta na dwa koncerty TNH. Tym razem bylem w doborowym towarzystwie mojego przyjaciela anroma i jego malzonki. To jednak temat na inna okazje.
...Well He's a big star now but I've been a fan of his for years,
the way he sings and plays guitar still brings me to tears...
Liczba postów: 9,591
Liczba wątków: 318
Dołączył: 08.2004
I tego właśnie mi trzeba było. Dzięki Kuba. Właśnie sobie uświadomiłem że pomimio naszych kilku spotkań nie zdążyłeś mi jeszcze opowiedzieć o tamtych czasach. Cieszę sie że to się zmieniło
Something's going to happen
To make your whole life better
Your whole life better one day
Liczba postów: 1,761
Liczba wątków: 71
Dołączył: 11.2004
zazdroszczę.
We are the sultans of swing...
Liczba postów: 1,866
Liczba wątków: 8
Dołączył: 08.2011
piękna historia
i świetnie napisana
ty kooba nie tylko jesteś w czepku urodzony, ale również całkiem przebojowy z ciebie facet
naliczyłam już dwa uściski z Markiem...
było wiecej...???
Liczba postów: 2,816
Liczba wątków: 59
Dołączył: 09.2004
Też tam byliśmy, szkoda tylko że Hillbillies już nie grało...
Piękna opowieść Kuba - kolejne spotkanie znam z opowieści Anroma, szczęściarze !
|