a ja nieśmiało opowiem co mi się ostatnio wzruszającego przydarzyło
otóż mam zwyczaj przed zaśnięciem, leżąc już w łóżku nakładać sluchawki i słuchać Marka w totalnej ciemności z zamkniętymi oczami, jak już mi nic nie przeszkadza i nic mnie nie rozprasza
najcześciej jak czuję że zasypiam to zdążę wyłaczyć, ale własnie jakiś czas temu nie zdążyłam
jak traciłam świadomość, leciało El macho, mysłałam: jeszcze chwilka, jeszcze chwilka...
w nocy budziłam się chyba z 5 razy, bo wiadomo, jak coś gra w uszach to organizm się w końcu buntuje
budze się.. - Sultans... jeszcze chwilka....
budze się... - Prairie... jeszcze sekundka...
budze się... - Sailing... o, jakie ładne.. niech leci....
budze się... -Private... super... jeszcze dosłownie dwie nuty i wyłączam.....
i rano budze się - a tu Romeo and Juliet!!
o dziwo- kompletnie nie byłam zmęczona czy niewyspana!