17.08.2011, 21:41
Czy jest potrzebna przyjaźń (i jak w ogóle ją rozumiemy w świecie muzyków) żeby wspólnie grać na jednej scenie? Nie sądzę. Wystarczy wspólny szacunek. Oczywiście że Mark mógł odmowić i raczej Mark składa hołd Bobowi, po części i na odwrót ale to jednak Marka idol. Retro13 czy odmówiłabyś swojemu idolowi? To pewnie nie jest przyjaźń na miarę Cheta Atkinsa czy Johna Illsleya ale jednak Mark wiele zawdzięcza (czego nigdy nie ukrywał) Dylanowi. Bob Markowi pewnie też choć nie oglasza tego za często.
"nikt tu zatem nikomu łachy nie robi..."
tego przyznam nie rozumiem
"sprawa jest mistyczno zagadkowa, i cholernie stymulująca intelektualnie"
a tego lepiej bym nie ujął
"nikt tu zatem nikomu łachy nie robi..."
tego przyznam nie rozumiem
"sprawa jest mistyczno zagadkowa, i cholernie stymulująca intelektualnie"
a tego lepiej bym nie ujął
Something's going to happen
To make your whole life better
Your whole life better one day
To make your whole life better
Your whole life better one day