Po Koncercie We Wrocławiu - Wrażenia

[mikołaj]

oj pamiętny był to koncert
może nienajlepszy od strony jakosci dźwięku ale przy przedłuzonej koncowce Sailing musiałem sięgac do kieszeni po...niewazne
a przy Brothers in arms po raz pierwszy w zyciu miałem Marka na wyciagniecie ręki - po 20 latach wsłuchiwania się, wczytywania i czego tam jeszcze
wogóle scena we wrocławiu była chyba nizsza niz zazwyczaj i mialo sie takie fajne wrazenie że niejako siedzi sobie razem z nami i gra

[Tomek Zaborowski]

oj pamiętny był to koncert
może nienajlepszy od strony jakosci dźwięku ale przy przedłuzonej koncowce Sailing musiałem sięgac do kieszeni po...niewazne
a przy Brothers in arms po raz pierwszy w zyciu miałem Marka na wyciagniecie ręki - po 20 latach wsłuchiwania się, wczytywania i czego tam jeszcze
wogóle scena we wrocławiu była chyba nizsza niz zazwyczaj i mialo sie takie fajne wrazenie że niejako siedzi sobie razem z nami i gra

Ja nie miałem chusteczek, ale w oczach się kręciły ... była też "gęsia skórka", posiniaczone dłonie, zachrypnięte gardło. Wstyd się przyznać, że to był mój pierwszy raz z Markiem. Dzięki Macsa!!

[macsa]

Cała przyjemność po mojej stronie Tomku !!

[Ania_M]

Ja się popłakałam na Torwarze w 2008 przy pierwszych dźwiękach "Cannibals" (i to wcale nie ze strachu ), a potem ryczałam przez całe "Going Home"....

[mirek]

A pamietacie jak wystartowalem sam pod scene i mialem stracha w oczach ze mnie zgarna, ale za chwile byliscie i Wy i bylem nie do ruszenia

[macsa]

Pamiętamy Mirku - prowokatorze ! Gdyby nie ty i twoja odwaga nie stali byśmy metr od Marka !

[retro13]

A pamietacie jak wystartowalem sam pod scene i mialem stracha w oczach ze mnie zgarna, ale za chwile byliscie i Wy i bylem nie do ruszenia

kto miał zgarnąć i dlaczego?

[Robson]

Nie daliby nam rady

A bo generalnie przy koncertach z krzesełkami raczej pilnują żeby nikgo nie było pod sceną.

[retro13]

i co? faktycznie nikt nie zareagował?
a może Mark sie skrzywił..? w koncu też moglo mu się to nie pdobać, tak jak robienie zdjęć z fleszem.. ( gdzie to bylo...? )

[Robson]

Ja pamiętam taki moment że Mark jakby odczuł pewnego rodzaju zakłopotanie bo to co się działo tuż przed sceną graniczyło z uwielbieniem. Nie obchodzi mnie czy numitor nazwie to po swojemu i przecież Knopfler nie jest Bogiem itd itd. ale naprawdę bylo nas tam wtedy sporo i to były magiczne chwile. Jeszcze moje skinienie w kierunku Michaela McGoldricka w czasie "Piper To The End" - odwzajemnione i było po koncercie.

[macsa]

A mi odwzajemnił Guy moje dwa kciuk podniesione wysoko - masz rację Robson - zdecydowanie magiczne chwile które pozostaną z nami na zawsze...

[ania]

A gdzie jest moja ? Komu to pożyczyłem...

przyznaję się bez bicia, że u mnie oddam na zlocie w krakowie