Wiatam wszystkich z szumem w uszach jeszcze, po wczorajszym koncercie Teatru marzen,
dzieki podpowiedziom Waldke wybralem sie na koncercik trzy godzinay pozniej. zaczelo sie o 18.55 ale na poczatku byly trzy grupykotre graly bardzo ciezko, a wiec by zaoszczedzic na polskiej sluzbie zdrowia i niemeickiej i w przyszlosci nie korzystac z aparatow sluchowych wybralem sie na koncert DT, odpuszczajac sobie trzy poprzedzajace zespoly
hmm co ma napisac
koncert riozpoczal sie o 22 chlopaki zaczeli ostro i ciezko grac ale dosyc melodyjnie tak ze mozna bylo spokojnie sluchac i wczuc sie w muze , z teksetm trudniej, nieuczyl sie czlowiek ang i teraz musi innych pytac
powiem muzyk specyficzna bardzo cikawa rozbudowana, i tak mysle ze bardzo trudna bo zwroz melodii rytmu stylistyka wymagaly od bendu nie malych to umiejetnosc
gitarzysta petrucci klasa pierwsza liga swiatowa, perkusista superliga, klawisze spiew wszystko klasa,
a ludzie na czarno ubrani wiadomo jakie klimaty a ja nie , bo na codzien na czarno sie chodzi wiec sie wyroznialem strojem
no i uroda powiem skromnie,
wchodzac do jahrhunderthalle mylsalem ze sa tylko stojace miejsca ale okazalo sie ze tez siedzace ale nad nami na podwyzszeniu,
przed koncertem wielu ludzi podchmielonych albo wyczerpanych juz poprzednim sluchaniem muzyki,
sluchac 5 H takiej muzy to zabojstwo dla bebenkow nie tylko perkusisty ale i normalnego pospolitgo zjadacza czekoladek
warto bylo
chlopca zabisowali, i pozniej pieknie kazdy podchodzil w rozne kierunki sceny i pozdrawial widzow
swietnie