23.10.2006, 01:48
Uwaga, będzie długo...
Rok 1978 to był piękny rok. A najpiękniejszym miesišcem był czerwiec. To włanie wtedy ukazał się debiutancki album grupy, która prostym i nienarzucajšcym się stylem, a jednoczenie oryginalnociš i niebanalnociš, zaskarbiła sobie serca milionów ludzi na całym wiecie. Na samym poczštku byli two brothers and a stranger... 'Two brothers' to bracia Knopflerowie, 'stranger' to John Illsley basista. Póniej dołšczył do nich perkusista, Pick Withers i zaczęło się...
Piosenki po prostu pchały sie na wiat, ja MUSIAŁEM je nagrać tak komentuje po latach te pierwsze chwile Mark Knopfler, człowiek, który ukazał się wtedy wiatu nie tylko jako inteligentny obserwator i autor tekstów, ale także jako znakomity gitarzysta o wieżym i charakterystycznym stylu. W czasach kiedy na scenach koncertowych panował bezduszny punk, pierwszy album Dire Straits był jak łyk wieżej, ożywczej wody na pustyni. Jak dla mnie, jest to album najważniejszy. Jestem przekonany, że dla wielu (dla wszystkich?) artystów, dzieło które pokazujš wiatu po raz pierwszy jest fundamentem, na którym póniej buduje się całš resztę, pod warunkiem, że to pierwsze dzieło zostanie przyjęte życzliwie. Debiut Dire Straits był i nadal jest wydarzeniem niezwykłym. Za każdym razem słuchajšc tych pierwszych dwięków made by Knopfler ma się wrażenie, jakby zostały nagrane wczoraj. Album zachowuje wieżoć i sterylnoć mimo upływu lat. Dire Straits to także album , na który materiał powstawał najdłużej. Nie było żadnej presji (oprócz tej artystycznej, która siedziała gdzie głęboko w sercu Marka), żeby go pokazać wiatu. Nie było żadnego kontraktu, który mówiłby: czas już na następny album, powinnicie to nagrać jeszcze w tym miesišcu itp.) Na ten album Mark Knopfler miał najwięcej czasu jako autor. Piosenki dojrzewały powoli i rozwijały się w tematy muzyczne w małych mieszkankach w Leeds, Londynie czy Loughton, gdzie Mark studiował dziennikarstwo. W młodej artystycznej głowie pojawiały się pomysły, dojrzewała odwaga, i chęć podzielenia się muzykš z innymi. Była tam też ogromna chęć Sukcesu. Mark zawsze wiedział czego chce. Wiedział, że muzyka jest w nim silniejsza od wszystkiego innego, co robił, że musi wyjć na powierzchnię. Mark wiedział również, że aby zwyciężyć, trzeba oddać się temu bez ograniczeń i bez kompromisów. To wielka odwaga. Zrezygnował ze stałej posady by robić to, co czuł, że jest w nim najlepsze i najsilniejsze. On wiedział, że odniesie sukces. Był w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie. Miał też dużo szczęcia... Ale szczęciu trzeba dopomóc i on to zrobił. Zapytany kiedy czy miał wtedy receptę na sukces powiedział: Nie ma żadnej recepty, żadnego tricku. Trzeba tylko wiedzieć czego się chce, a przede wszystkim trzeba wierzyć w sukces, trzeba być go pewnym... Patrzšc na strone muzycznš tego niezwykłego debiutu, pierwsze co się rzuca w oczy to prostota formy. Dwie gitary, perkusja i bas. Kropka. Jednak to, w jaki sposób te cztery instrumenty sš zgrane ze sobš, jak tworzš jeden organizm, jest zapierajšce dech w piersiach. Od pierwszych sekund dajemy się porwać i już tak zostajemy, aż do ostatnich chwil, kiedy wybrzmiewajš ostatnie dwięki Lions. Muzyka ta jest prosta ale niebanalna. Jest chwytliwa i inteligentna. Słuchajšc tej płyty czuję się jakbym słuchał opowieci, której narratorem jest przyjemny niski głos, który bez wysiłku recytuje bardziej niż piewa, o tym co widzi wokół siebie. Ta umiejętna intonacja połšczona ze piewajšcš gitarš od samego poczštku stała się znakiem firmowym Dire Straits. Żadnego przerostu formy nad treciš i odwrotnie. W dobie punka i ostrej gitarowej szarpaniny, czyste i melodyjne dwięki stratocastera okazały się prawdziwym strzałem w dziesištkę. Knopfler potrafił zmusić (bez wysiłku) gitarę by powiedziała za niego wszystko, czego on sam nie zdołał wypiewać. Wokal Marka i jego stratocaster to jedna z najlepiej dobranych par, jakie znam. To jak stare dobre małżeństwo, które nie może bez siebie żyć, to jak dwie połówki jabłka... Tego samego jabłka.
Album zaczyna się nad rzekš Tyne. Słychać portowe syreny i w powietrzu czuć wilgotny mrok. Jestemy na wieczornym spacerze z dziewczynš. Schodzimy po dogleap stairways, w kierunku portu, na molo, gdzie bywajš żeglarze, coraz niżej aż do samej linii wody, gdzie będziemy tylko my, i morze. Down To The Waterline rozpoczyna wielkš przygodę z Dire Straits i jest to piękny poczštek... Kolejna historia jest o tym jak trudno w dzisiejszym wiecie o prawdziwš miłoć. I znowu motyw rzeki, która wypływa głęboko z ziemi niosšc ze sobš Water Of Love. Wszyscy jej potrzebujemy, szkoda, że mamy szansę na ożywczy łyk tylko wtedy gdy rzeka wylewa... Refleksyjny utwór, który jest moim zdaniem jednym z najpiękniejszych jakie napisał Mark. Po raz pierwszy mamy okazję słyszeć go jak gra na gitarze technikš slide, z tulejkš założonš na mały palec lewej ręki. Setting Me Up to z kolei zupełnie inny nastrojowo kawałek, choć tematyka również obejmuje sferę uczuć oraz kompromisów, jakie niezbędne sš w zwišzku dwojga ludzi. Bardziej podoba mi się jednak wersja demo tego utworu. Kolejny utwór na albumie Southbound Again - mógł być napisany w pocišgu relacji Newcastle Londyn. Powroty na południe z odwiedzin w domu, pełne refleksji o dorosłym życiu. Charakterystyczny Markowy riff gitarowy, jest zarówno tłem jak i wypełnienem tej opowieci. Six blade knife z kolei, to jak dla mnie analogia i synonim gitary, która ma szeć strun. Noż o szeciu ostrzach czyni Cię silnym, może byc wszysktim czego potrzebujesz igłš, żonš, czym tylko zechcesz. Jakże pięknie ta gitara mówi (piewa) w tym utworze... Słychać jakby dwięk otwieracza do puszek po słowach take away my mind as if you take away the top of the tin to przykład, jak mozna oswoić instrument by potrafił mówić swoimi dwiękami. Mark jest w tym mistrzem. Kolejna opowieć Sultans Of Swing, jest tš, która uczyniła zespół sławnym. Do dzi, jest to jedyny utwór z tego albumu, który obowišzkowo jest wykonywany przez Marka Knopflera na regularnych trasach koncertowych. Rzecz dzieje się w połudnowym Londynie, w jednym z muzycznych pubów, gdzie po godzinach pracy, amatorscy muzycy jazzowi oddaja się swemu hobby. Idšc w deszczowy wieczór w samym sercu Anglii, można nagle usłyszeć nuta w nutę muzykę rodem z Nowego Orleanu...Tytuły sypiš sie jak z rękawa - Creole Love Call, czy Dixieland... Radoć muzykowania, aż kipi z tego żywego utworu i to zarówno z tekstu jak i z niezwykłej melodii. To własnie tutaj Mark Knopfler pokazał wiatu najlepiej swoje gitarowe oblicze. To włanie dzięki temu utworowi, grupa Dire Straits zaistniała w muzycznym wiecie. Po odwiedzinach w pubie idziemy do galerii. In the gallery, które jak głosi legenda, Mark napisał na tylnym siedzeniu samochodu w trakcie powrotu z tejże, jest ciekawš refleksjš na temat sztuki i tego kto decyduje o tym, co jest prawdziwš sztukš a co nie. Autorem tamtej wystawy był Harry Philips ojciec przyjaciela Marka Stevea, z którym Mark po latach założył grupę The Notting Hillbillies. Londyn jest scenografiš wielu wczesnych piosenek Maestro. Jednym z najwspanialszych tego przykładów na tej płycie jest Wild West End, którym spacerujemy słuchajšc kolejnego utworu. Kawiarnia Angellucis stoi do dzi na Firth Street, dokładnie naprzeciwko klubu Ronniego Scotta, w którym Mark grał nie raz i nie dwa, a Shaftesbury Avenue nadal dumnie skupia całš plejadę londyńskich teatrów. Ostatni utwór na płycie również jest umiejscowiony w Londynie. Tytułowe Lwy do dzi dumnie zdobiš Trafalgar Square, a koscielny dzwon nadal nawołuje na wieczorne nabożeństwo...
Dire Straits to album niezwykły. Jest pięknym poczštkiem Legendy, która trwa do dzi. Jest wieży i oryginalny. Jest pierwszym dzieckiem, niektórzy twierdzš, że surowym i nieokrzesanym. Ja twierdzę, że wybitnym i inspirujšcym. Prostym i eleganckim. Jest wymarzonym Debiutem. W grudniu 2005 miałem okazję byc przez chwilkę ponownie w Londynie. Miałem zaledwie kilka godzin i wykorzystałem je by pojechać do dzielnicy Deptford. Odnalazłem Crossfield Estate, z historycznym budynkiem Farrer House, w którym rozpoczęła się historia Dire Straits. Spojrzałem w okno, za którym kiedy prawie 30 lat temu, mieszkali Mark, David, John i Pick... Ciekawe, czy ludzie, którzy tam teraz mieszkajš, zdajš sobie sprawę, że ciany ich mieszkania znajš na pamięć caluteńki pierwszy album Dire Straits... że były wiadkami narodzin Legendy? Jeli nie, to pewnego dnia im to powiem...
Rok 1978 to był piękny rok. A najpiękniejszym miesišcem był czerwiec. To włanie wtedy ukazał się debiutancki album grupy, która prostym i nienarzucajšcym się stylem, a jednoczenie oryginalnociš i niebanalnociš, zaskarbiła sobie serca milionów ludzi na całym wiecie. Na samym poczštku byli two brothers and a stranger... 'Two brothers' to bracia Knopflerowie, 'stranger' to John Illsley basista. Póniej dołšczył do nich perkusista, Pick Withers i zaczęło się...
Piosenki po prostu pchały sie na wiat, ja MUSIAŁEM je nagrać tak komentuje po latach te pierwsze chwile Mark Knopfler, człowiek, który ukazał się wtedy wiatu nie tylko jako inteligentny obserwator i autor tekstów, ale także jako znakomity gitarzysta o wieżym i charakterystycznym stylu. W czasach kiedy na scenach koncertowych panował bezduszny punk, pierwszy album Dire Straits był jak łyk wieżej, ożywczej wody na pustyni. Jak dla mnie, jest to album najważniejszy. Jestem przekonany, że dla wielu (dla wszystkich?) artystów, dzieło które pokazujš wiatu po raz pierwszy jest fundamentem, na którym póniej buduje się całš resztę, pod warunkiem, że to pierwsze dzieło zostanie przyjęte życzliwie. Debiut Dire Straits był i nadal jest wydarzeniem niezwykłym. Za każdym razem słuchajšc tych pierwszych dwięków made by Knopfler ma się wrażenie, jakby zostały nagrane wczoraj. Album zachowuje wieżoć i sterylnoć mimo upływu lat. Dire Straits to także album , na który materiał powstawał najdłużej. Nie było żadnej presji (oprócz tej artystycznej, która siedziała gdzie głęboko w sercu Marka), żeby go pokazać wiatu. Nie było żadnego kontraktu, który mówiłby: czas już na następny album, powinnicie to nagrać jeszcze w tym miesišcu itp.) Na ten album Mark Knopfler miał najwięcej czasu jako autor. Piosenki dojrzewały powoli i rozwijały się w tematy muzyczne w małych mieszkankach w Leeds, Londynie czy Loughton, gdzie Mark studiował dziennikarstwo. W młodej artystycznej głowie pojawiały się pomysły, dojrzewała odwaga, i chęć podzielenia się muzykš z innymi. Była tam też ogromna chęć Sukcesu. Mark zawsze wiedział czego chce. Wiedział, że muzyka jest w nim silniejsza od wszystkiego innego, co robił, że musi wyjć na powierzchnię. Mark wiedział również, że aby zwyciężyć, trzeba oddać się temu bez ograniczeń i bez kompromisów. To wielka odwaga. Zrezygnował ze stałej posady by robić to, co czuł, że jest w nim najlepsze i najsilniejsze. On wiedział, że odniesie sukces. Był w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie. Miał też dużo szczęcia... Ale szczęciu trzeba dopomóc i on to zrobił. Zapytany kiedy czy miał wtedy receptę na sukces powiedział: Nie ma żadnej recepty, żadnego tricku. Trzeba tylko wiedzieć czego się chce, a przede wszystkim trzeba wierzyć w sukces, trzeba być go pewnym... Patrzšc na strone muzycznš tego niezwykłego debiutu, pierwsze co się rzuca w oczy to prostota formy. Dwie gitary, perkusja i bas. Kropka. Jednak to, w jaki sposób te cztery instrumenty sš zgrane ze sobš, jak tworzš jeden organizm, jest zapierajšce dech w piersiach. Od pierwszych sekund dajemy się porwać i już tak zostajemy, aż do ostatnich chwil, kiedy wybrzmiewajš ostatnie dwięki Lions. Muzyka ta jest prosta ale niebanalna. Jest chwytliwa i inteligentna. Słuchajšc tej płyty czuję się jakbym słuchał opowieci, której narratorem jest przyjemny niski głos, który bez wysiłku recytuje bardziej niż piewa, o tym co widzi wokół siebie. Ta umiejętna intonacja połšczona ze piewajšcš gitarš od samego poczštku stała się znakiem firmowym Dire Straits. Żadnego przerostu formy nad treciš i odwrotnie. W dobie punka i ostrej gitarowej szarpaniny, czyste i melodyjne dwięki stratocastera okazały się prawdziwym strzałem w dziesištkę. Knopfler potrafił zmusić (bez wysiłku) gitarę by powiedziała za niego wszystko, czego on sam nie zdołał wypiewać. Wokal Marka i jego stratocaster to jedna z najlepiej dobranych par, jakie znam. To jak stare dobre małżeństwo, które nie może bez siebie żyć, to jak dwie połówki jabłka... Tego samego jabłka.
Album zaczyna się nad rzekš Tyne. Słychać portowe syreny i w powietrzu czuć wilgotny mrok. Jestemy na wieczornym spacerze z dziewczynš. Schodzimy po dogleap stairways, w kierunku portu, na molo, gdzie bywajš żeglarze, coraz niżej aż do samej linii wody, gdzie będziemy tylko my, i morze. Down To The Waterline rozpoczyna wielkš przygodę z Dire Straits i jest to piękny poczštek... Kolejna historia jest o tym jak trudno w dzisiejszym wiecie o prawdziwš miłoć. I znowu motyw rzeki, która wypływa głęboko z ziemi niosšc ze sobš Water Of Love. Wszyscy jej potrzebujemy, szkoda, że mamy szansę na ożywczy łyk tylko wtedy gdy rzeka wylewa... Refleksyjny utwór, który jest moim zdaniem jednym z najpiękniejszych jakie napisał Mark. Po raz pierwszy mamy okazję słyszeć go jak gra na gitarze technikš slide, z tulejkš założonš na mały palec lewej ręki. Setting Me Up to z kolei zupełnie inny nastrojowo kawałek, choć tematyka również obejmuje sferę uczuć oraz kompromisów, jakie niezbędne sš w zwišzku dwojga ludzi. Bardziej podoba mi się jednak wersja demo tego utworu. Kolejny utwór na albumie Southbound Again - mógł być napisany w pocišgu relacji Newcastle Londyn. Powroty na południe z odwiedzin w domu, pełne refleksji o dorosłym życiu. Charakterystyczny Markowy riff gitarowy, jest zarówno tłem jak i wypełnienem tej opowieci. Six blade knife z kolei, to jak dla mnie analogia i synonim gitary, która ma szeć strun. Noż o szeciu ostrzach czyni Cię silnym, może byc wszysktim czego potrzebujesz igłš, żonš, czym tylko zechcesz. Jakże pięknie ta gitara mówi (piewa) w tym utworze... Słychać jakby dwięk otwieracza do puszek po słowach take away my mind as if you take away the top of the tin to przykład, jak mozna oswoić instrument by potrafił mówić swoimi dwiękami. Mark jest w tym mistrzem. Kolejna opowieć Sultans Of Swing, jest tš, która uczyniła zespół sławnym. Do dzi, jest to jedyny utwór z tego albumu, który obowišzkowo jest wykonywany przez Marka Knopflera na regularnych trasach koncertowych. Rzecz dzieje się w połudnowym Londynie, w jednym z muzycznych pubów, gdzie po godzinach pracy, amatorscy muzycy jazzowi oddaja się swemu hobby. Idšc w deszczowy wieczór w samym sercu Anglii, można nagle usłyszeć nuta w nutę muzykę rodem z Nowego Orleanu...Tytuły sypiš sie jak z rękawa - Creole Love Call, czy Dixieland... Radoć muzykowania, aż kipi z tego żywego utworu i to zarówno z tekstu jak i z niezwykłej melodii. To własnie tutaj Mark Knopfler pokazał wiatu najlepiej swoje gitarowe oblicze. To włanie dzięki temu utworowi, grupa Dire Straits zaistniała w muzycznym wiecie. Po odwiedzinach w pubie idziemy do galerii. In the gallery, które jak głosi legenda, Mark napisał na tylnym siedzeniu samochodu w trakcie powrotu z tejże, jest ciekawš refleksjš na temat sztuki i tego kto decyduje o tym, co jest prawdziwš sztukš a co nie. Autorem tamtej wystawy był Harry Philips ojciec przyjaciela Marka Stevea, z którym Mark po latach założył grupę The Notting Hillbillies. Londyn jest scenografiš wielu wczesnych piosenek Maestro. Jednym z najwspanialszych tego przykładów na tej płycie jest Wild West End, którym spacerujemy słuchajšc kolejnego utworu. Kawiarnia Angellucis stoi do dzi na Firth Street, dokładnie naprzeciwko klubu Ronniego Scotta, w którym Mark grał nie raz i nie dwa, a Shaftesbury Avenue nadal dumnie skupia całš plejadę londyńskich teatrów. Ostatni utwór na płycie również jest umiejscowiony w Londynie. Tytułowe Lwy do dzi dumnie zdobiš Trafalgar Square, a koscielny dzwon nadal nawołuje na wieczorne nabożeństwo...
Dire Straits to album niezwykły. Jest pięknym poczštkiem Legendy, która trwa do dzi. Jest wieży i oryginalny. Jest pierwszym dzieckiem, niektórzy twierdzš, że surowym i nieokrzesanym. Ja twierdzę, że wybitnym i inspirujšcym. Prostym i eleganckim. Jest wymarzonym Debiutem. W grudniu 2005 miałem okazję byc przez chwilkę ponownie w Londynie. Miałem zaledwie kilka godzin i wykorzystałem je by pojechać do dzielnicy Deptford. Odnalazłem Crossfield Estate, z historycznym budynkiem Farrer House, w którym rozpoczęła się historia Dire Straits. Spojrzałem w okno, za którym kiedy prawie 30 lat temu, mieszkali Mark, David, John i Pick... Ciekawe, czy ludzie, którzy tam teraz mieszkajš, zdajš sobie sprawę, że ciany ich mieszkania znajš na pamięć caluteńki pierwszy album Dire Straits... że były wiadkami narodzin Legendy? Jeli nie, to pewnego dnia im to powiem...
...Well He's a big star now but I've been a fan of his for years,
the way he sings and plays guitar still brings me to tears...
the way he sings and plays guitar still brings me to tears...