07.12.2006, 10:00
Witam
Robson, żeby było romantycznie panu Knopflerowi musi starczać do pierwszego, co by artysta nie musiał zaprzštać sobie głowy tak przyziemnymi sprawami jak np. obliczanie miesięcznego budżetu czy płacenie rachunków za pršd zużyty przez jego gitarowy piec. Dlatego napisałem "mam nadzieję" .
Chciałem tylko powiedzieć, że w uzyskaniu romantycznego nastroju, podczas słuchania muzyki pana Marka, nie przeszkadzajš mi żadne nalepki na opakowaniach jego płyt. Dopóki majš pokrycie w rzeczywistoci, choćby częciowe. A ich funkcja informacyjna może być większa niż wydaje się to osobom uzależnionym i wiedzšcym wszystko o nowych projektach "byłej gitary Dire Straits".
Przykład. Poleciłem znajomej płytę Shangri-La, bardzo się jej spodobała. W trakcie rozmowy o muzyce padło zdanie "nie skojarzyłam, że to ten goć z Dire Straits". I tak szczerze mówišc skšd osoba nie ledzšca kariery solowej "gocia z Dire Straits" miałaby w ogóle wiedzieć, że takowy istnieje, nadal tworzy i że włanie wydał płytę. Ze specjalnie silnym promowaniem jego twórczoci się jako nie spotkałem. Nie tutaj porównania z wydarzeniem jakim jest np. nowa płyta Diany Krall czy innych wybitnych, a bardziej "modnych" artystów.
Jak wspomniałem znajomej Shangri-La się bardzo spodobała. Do tego stopnia, że kolejnš płytę Marka Knopflera wyledziła sama i oczywicie zakupiła. Niestety w tym momencie nastšpiło małe rozczarowanie, które jestem w stanie zrozumieć.
Firma "matka" - Mark Knopfler, składa się z podmiotów: kompozytor, gitarzysta, producent, autor tekstów. Mam wrażenie, że prace rozwojowe prowadzone sš ostatnio głównie w sekcji "autor tekstów", co owocuje nieco skromniejszš warstwš muzycznš. Piszę to na podstawie "All the Road Running" ale cały czas mam nadzieję, że "Real Live Roadrunning" zadaje kłam temu co napisałem. Mam nadzieję, ponieważ jeszcze nie słuchałem/oglšdałem ostatniego produktu firmowanego przez Marka Knopflera.
Robson, żeby było romantycznie panu Knopflerowi musi starczać do pierwszego, co by artysta nie musiał zaprzštać sobie głowy tak przyziemnymi sprawami jak np. obliczanie miesięcznego budżetu czy płacenie rachunków za pršd zużyty przez jego gitarowy piec. Dlatego napisałem "mam nadzieję" .
Chciałem tylko powiedzieć, że w uzyskaniu romantycznego nastroju, podczas słuchania muzyki pana Marka, nie przeszkadzajš mi żadne nalepki na opakowaniach jego płyt. Dopóki majš pokrycie w rzeczywistoci, choćby częciowe. A ich funkcja informacyjna może być większa niż wydaje się to osobom uzależnionym i wiedzšcym wszystko o nowych projektach "byłej gitary Dire Straits".
Przykład. Poleciłem znajomej płytę Shangri-La, bardzo się jej spodobała. W trakcie rozmowy o muzyce padło zdanie "nie skojarzyłam, że to ten goć z Dire Straits". I tak szczerze mówišc skšd osoba nie ledzšca kariery solowej "gocia z Dire Straits" miałaby w ogóle wiedzieć, że takowy istnieje, nadal tworzy i że włanie wydał płytę. Ze specjalnie silnym promowaniem jego twórczoci się jako nie spotkałem. Nie tutaj porównania z wydarzeniem jakim jest np. nowa płyta Diany Krall czy innych wybitnych, a bardziej "modnych" artystów.
Jak wspomniałem znajomej Shangri-La się bardzo spodobała. Do tego stopnia, że kolejnš płytę Marka Knopflera wyledziła sama i oczywicie zakupiła. Niestety w tym momencie nastšpiło małe rozczarowanie, które jestem w stanie zrozumieć.
Firma "matka" - Mark Knopfler, składa się z podmiotów: kompozytor, gitarzysta, producent, autor tekstów. Mam wrażenie, że prace rozwojowe prowadzone sš ostatnio głównie w sekcji "autor tekstów", co owocuje nieco skromniejszš warstwš muzycznš. Piszę to na podstawie "All the Road Running" ale cały czas mam nadzieję, że "Real Live Roadrunning" zadaje kłam temu co napisałem. Mam nadzieję, ponieważ jeszcze nie słuchałem/oglšdałem ostatniego produktu firmowanego przez Marka Knopflera.