-3-
DW:Ma pan ją jeszcze?
MK: A jak pan myśli? Jasne.
DW: Nauczanie dawało satysfakcję? Czy była to tylko praca, bo w jakiś sposób musiał pan zarobić pieniądze?
MK: Pierwsze lata w szkole były bardzo fajne.Ale po dwóch latach, poczułem jak wszystkie piosenki, które w międzyczasie napisałem wywierają na mnie presję. Pragnąłem je opublikować, chciałem poskładać grupę, by grać je na żywo.
DW: Jakim typem nauczyciela był pan? Ostry czy raczej luzacki?
MK: Miałem długą grzywkę, nosiłem niebieski aksamitny garnitur i ostro czerwone buty do koszykówki. Miałem wtedy naprawdę długie włosy, do ramion. Do wszystkich uczniów zwracałem się po imieniu. I zapewniłem, że każdy zda. W mojej klasie każdy przechodził.
DW:Wiele pana piosenek opowiada o czasie, jego przemijaniu. Do "Love and Drinks and Smokes" w książeczce dołączonej do płyty umieszczone jest zdjęcie, na którym jest pan jako młody człowiek. Spogląda pan chętnie do tyłu, jakim pan był, kim pan będzie, kim pan jest?
MK: Zdjęcie pochodzi z czasów, zanim ruszyło jeszcze D.S. Kiedy zaczynaliśmy, spaliśmy na ziemi w różnych mieszkaniach. Spiewam jak to jest być młodym, i wierzyć, że jest się niezniszczalnym. Kiedy jesteś młody, musisz w to wierzyć.W tym albumie chodzi o coś podstawowego. Tytuł Tracker jest do zrozumienia dosłownie, jak i w przenośni. Jestem tropicielem śladów, który próbuje uchwycić ślady czasu. W moim wieku otrzymuje się inną perspektywę spojrzenia na czas i życie.
DWiosenka "Broken Bones" jest metaforą starzenia
MK: Zaprzyjaźniony muzyk powiedział mi kiedyś: "Cały ten szajs ze starzeniem nie jest dla mięczaków" I miał rację. Ale nie zamierzać pisać tylko takich piosenek (śmieje się) To chwilowe zajęcie.
DW: Siada pan czasami z dziećmi na kanapie, i oglądacie stare pańskie nagrania:
Live Aid 1985, czy coś podobnego?
MK: Nie jestem takim typem.
DW: wraz z E. Claptonem i T. Petty współudziałał Pan w Tribute, albumie poświęconym pamięci zmarłego muzyka J.J. Cale. Jego piosenki wykonywane przez innych, stały się światowymi przebojami, on sam zaś nigdy nie zaznał sławy. Czy życie które prowadził Cale
było takim, jakie pan wypracował dopiero po zamknięciu kariery Dire Straits?
MK: Powiedzmy tak: dziś mam świadomą kontrolę nad moim życiem. Nad wszystkim.
Od zakończenia DS jestem znowu sobą, nie częścią tej gigantycznej maszyny. Odprężeniem jest dziś trasa koncertowa. W wolne dni, kiedy mam na to ochotę mogę pisać piosenki,â co się często zresztą zdarza. Nie jestem niewolnikiem mojej pracy. I rozkoszuje się być wolnym, móc się swobodnie poruszać.
DW: Kiedyś pojawił się obsesyjny fan z Berlina, nazywał się Rüdiger. Denerwował pana tak, że uwiecznił go pan w tak samo brzmiącym tytule piosenki.
Zdarza się to i dziś?
MK: Nie. Ale Rüdiger był naprawdę straszny, czekał na mnie wszędzie. To działo się w czasie gdy został zamordowany John Lennon. Dziś mogę się poruszać swobodnie, nie ma problemu. Także w Anglii. Nie jestem przecież pokazywany ciągle w TV.
DW:Ma pan ją jeszcze?
MK: A jak pan myśli? Jasne.
DW: Nauczanie dawało satysfakcję? Czy była to tylko praca, bo w jakiś sposób musiał pan zarobić pieniądze?
MK: Pierwsze lata w szkole były bardzo fajne.Ale po dwóch latach, poczułem jak wszystkie piosenki, które w międzyczasie napisałem wywierają na mnie presję. Pragnąłem je opublikować, chciałem poskładać grupę, by grać je na żywo.
DW: Jakim typem nauczyciela był pan? Ostry czy raczej luzacki?
MK: Miałem długą grzywkę, nosiłem niebieski aksamitny garnitur i ostro czerwone buty do koszykówki. Miałem wtedy naprawdę długie włosy, do ramion. Do wszystkich uczniów zwracałem się po imieniu. I zapewniłem, że każdy zda. W mojej klasie każdy przechodził.
DW:Wiele pana piosenek opowiada o czasie, jego przemijaniu. Do "Love and Drinks and Smokes" w książeczce dołączonej do płyty umieszczone jest zdjęcie, na którym jest pan jako młody człowiek. Spogląda pan chętnie do tyłu, jakim pan był, kim pan będzie, kim pan jest?
MK: Zdjęcie pochodzi z czasów, zanim ruszyło jeszcze D.S. Kiedy zaczynaliśmy, spaliśmy na ziemi w różnych mieszkaniach. Spiewam jak to jest być młodym, i wierzyć, że jest się niezniszczalnym. Kiedy jesteś młody, musisz w to wierzyć.W tym albumie chodzi o coś podstawowego. Tytuł Tracker jest do zrozumienia dosłownie, jak i w przenośni. Jestem tropicielem śladów, który próbuje uchwycić ślady czasu. W moim wieku otrzymuje się inną perspektywę spojrzenia na czas i życie.
DWiosenka "Broken Bones" jest metaforą starzenia
MK: Zaprzyjaźniony muzyk powiedział mi kiedyś: "Cały ten szajs ze starzeniem nie jest dla mięczaków" I miał rację. Ale nie zamierzać pisać tylko takich piosenek (śmieje się) To chwilowe zajęcie.
DW: Siada pan czasami z dziećmi na kanapie, i oglądacie stare pańskie nagrania:
Live Aid 1985, czy coś podobnego?
MK: Nie jestem takim typem.
DW: wraz z E. Claptonem i T. Petty współudziałał Pan w Tribute, albumie poświęconym pamięci zmarłego muzyka J.J. Cale. Jego piosenki wykonywane przez innych, stały się światowymi przebojami, on sam zaś nigdy nie zaznał sławy. Czy życie które prowadził Cale
było takim, jakie pan wypracował dopiero po zamknięciu kariery Dire Straits?
MK: Powiedzmy tak: dziś mam świadomą kontrolę nad moim życiem. Nad wszystkim.
Od zakończenia DS jestem znowu sobą, nie częścią tej gigantycznej maszyny. Odprężeniem jest dziś trasa koncertowa. W wolne dni, kiedy mam na to ochotę mogę pisać piosenki,â co się często zresztą zdarza. Nie jestem niewolnikiem mojej pracy. I rozkoszuje się być wolnym, móc się swobodnie poruszać.
DW: Kiedyś pojawił się obsesyjny fan z Berlina, nazywał się Rüdiger. Denerwował pana tak, że uwiecznił go pan w tak samo brzmiącym tytule piosenki.
Zdarza się to i dziś?
MK: Nie. Ale Rüdiger był naprawdę straszny, czekał na mnie wszędzie. To działo się w czasie gdy został zamordowany John Lennon. Dziś mogę się poruszać swobodnie, nie ma problemu. Także w Anglii. Nie jestem przecież pokazywany ciągle w TV.