16.10.2012, 13:46
"O życiu i dożyciu"
Informacją, którą przy okazji nowej płyty ekslidera Dire Straits powtarza się jak mantrę, jest gościnny na niej udział Chrisa Bottiego.
Trudno dociec dlaczego. Raz, że Botti wydmuchał tu może ze trzy dźwięki, dwa – jego największym talentem jest fakt bycia przystojnym, nie zaś granie. I właśnie to odróżnia go od Knopflera. Gitarzysta starzeje się z klasą. Jego nowe utwory to właściwie stare utwory – takie archetypy bluesowo-folkowej ballady, które najlepiej brzmiałyby w jakimś tanim barze na końcu świata. Oczywiście w rzeczywistości bar nie mógłby być aż taki tani – „Privateering" to wypieszczona produkcja z ponad tuzinem muzyków. Ale imitacja jest dobra – to porcja szlachetnie archaicznych songów o życiu. I dożyciu.
Informacją, którą przy okazji nowej płyty ekslidera Dire Straits powtarza się jak mantrę, jest gościnny na niej udział Chrisa Bottiego.
Trudno dociec dlaczego. Raz, że Botti wydmuchał tu może ze trzy dźwięki, dwa – jego największym talentem jest fakt bycia przystojnym, nie zaś granie. I właśnie to odróżnia go od Knopflera. Gitarzysta starzeje się z klasą. Jego nowe utwory to właściwie stare utwory – takie archetypy bluesowo-folkowej ballady, które najlepiej brzmiałyby w jakimś tanim barze na końcu świata. Oczywiście w rzeczywistości bar nie mógłby być aż taki tani – „Privateering" to wypieszczona produkcja z ponad tuzinem muzyków. Ale imitacja jest dobra – to porcja szlachetnie archaicznych songów o życiu. I dożyciu.
"Come up and feel the sun
A new morning has begun..."
A new morning has begun..."