Ray Wilson i Dire Straits - numitor - 20.07.2009
W piątkowym poznańskim dodatku do "Gazety Wyborczej" zamieszczony został wywiad z Rayem Wilsonem (od niedawna mieszkańcem Poznania!).
Oto fragment:
[...] Opowiedz, skąd wziął się muzyk Ray Wilson?
RW: Z robotniczej szkockiej rodziny, w której wszyscy muzykowali. Dziadek na skrzypcach. Babcia śpiewała w świetlicy i klubach dla robotników, parę razy nawet śpiewaliśmy razem w barze w Edynburgu. Znacie to? Śpiewa: "And lay the blankets on the ground...". Coś w stulu country. Ojciec uwielbiał Neila Younga, Boba Dylana, Springsteena, trochę śpiewał, częściej słuchał, paląc przy tym za dużo papierosów. A mama kochała Bee Gees. Niezła muzyczna mieszanka była w moim domu. No i mój starszy brat Steve, śpiewał w zespole heavymetalowym. Och, jak ja mu zazdrościłem!
Pamiętasz pierwszy koncert?
Miałem 13 lat. Ja śpiewałem, a kolega Fred akompaniował na pianinie. Graliśmy Davida Bowie, Neila Younga, Dire Straits. Moja pierwsza miłość siedziała w pierwszym rzędzie. Kiedy zaśpiewałem "Romeo and Juliet", piosenkę Dire Straits, zaczęła płakać. Wtedy pomyśłałem: "To jest to, co chcę robić całe życie. Od tego czasu nie interesowała mnie nic więcej. Koledzy planowali studia, grali w piłkę, krykieta, a mnie interesowała tylko muzyka. Jestem naprawdę nudnym facetem...(śmiech)
Ray Wilson i Dire Straits - Patique - 01.08.2009
Osobiście polecam solową twórczość Raya Wilsona i to nie dlatego, że przyznał się do grania coverów DS. Cudowne, bardzo emocjonalne i szczere płyty "Change" i "Propaganda Man" należą do jednych z moich ulubionych ostatnimi czasy.
|